recenzje planszówek

Zamki Caladale – recenzja

Zamki Caladale to gra kafelkowa, w której wcielamy się w budowniczych fantastycznych zamków. To tytuł przeznaczony dla miłośników lżejszych planszówek oraz młodszych graczy. Czy ma sens na półce dwójki dorosłych geeków? Przekonajcie się!

Wiek: 8+
Liczba graczy: 1-4
Czas gry: około 30 minut
Wydawca: Portal (2 Pionki)
Tematyka: fantasy, zamki
Główna mechanika:  dokładanie kafelków
Dla: początkujących i średnio zaawansowanych; lubiących lekkie gry rodzinne
Przypomina nam: gry kafelkowe, Kingdomino
BGG: Castles of Caladale

Grę przekazało nam wydawnictwo Portal.

Wygląd i wykonanie:

Wiktor:

Zamki Caladale zamknięto w niewielkim, jasnym pudełku ozdobionym ładną ilustracją. Zawartość to głównie kafelki, które wyglądają raczej przeciętnie. Muszę jednak przyznać, że po połączeniu ich w większą całość nabierają uroku. Zamki są pełne szczegółów (tutaj lata mały smok, tam wspina się kociak, gdzie indziej pracuje jakiś krasnolud) i frajdę sprawia już samo ich oglądanie. Do tego kafelki okazały się wytrzymałe i mimo intensywnego ogrywania nie widać na nich na razie śladów ścierania się ani zadarć od tasowania.

Płytki na stole pomaga utrzymać w ryzach planszetka, z której dobiera się kafelki. Jej drugą stronę przeznaczono na tor punktacji, na którym wyniki zaznacza się drewnianymi meeplami przedstawiającymi fantastyczne stworzenia. Wróżka ma problemy z ustaniem na nóżkach, ale to raczej drobiazg.

Na planszetce pozostały ślady po wariancie gry na czas, który nie trafił do polskiej wersji. Angielskie wydanie było wyposażone – zgodnie z oryginalną instrukcją – w klepsydrę i ten dodatkowy tryb zabawy.

Kasia:

Podoba mi się polska okładka Zamków Caladale – jest prosta, przejrzysta i elegancka, a jednocześnie oddaje bajkowy charakter gry. Pudełko mogłoby być nawet nieco mniejsze, ale komponenty dobrze mieszczą się w znajdującej się w środku wyprasce. Fajnie wykorzystano tu planszetkę główną – podczas gry do porządkowania obszaru rozgrywki, a po obróceniu do zliczania punktów (z odpowiednią przypominajką za co należy je przyznać).

Najważniejszy element – kafle – są porządne i nie widać po nich śladów zużycia. W pierwszej chwili miałam wrażenie, że grafiki na nich nie są zbyt ciekawe, ale po przyjrzeniu okazuje się, że każdy kafelek wygląda inaczej, a do tego pełno na nich szczegółów i różnych smaczków. Dzięki temu czas przy grze płynie zdecydowanie przyjemniej, gdyż jest na czym oko zawiesić.

Ocena Wiktora: 7/10
Ocena Kasi: 7,5/10

Zasady i instrukcja:

Wiktor:

Zamki Caladale oferują dwa tryby zabawy w większym gronie oraz warianty solo. Oprócz rozgrywki standardowej można zasiąść do trybu dowolnego, przeznaczonego dla zupełnie początkujących albo czujących niechęć do zasad. W instrukcji wyraźnie napisano, że ten wariant ma być luźną zabawą, w której nie obowiązują żadne reguły – każdy buduje tak, jak chce. Tryb standardowy wprowadza kilka ograniczeń i obostrzeń. Ogólnie Zamki Caladale polegają na:

  • dobraniu kafelka z puli albo zakrytego stosu;
  • dołożeniu go do zamku/odłożeniu na później/zakryciu i pozostawieniu do końca partii (w tym ostatnim wypadku robi on za jeden punkt zwycięstwa).

Podczas budowy:

  • należy opierać jedne kafelki o inne, nie wolno pozostawiać dziur;
  • zamek może wystawać poza krawędź dzięki kafelkom zawierającym dwie krawędzie budowli;
  • wieżyczki muszą być skierowane ku górze;
  • można dowolnie przebudowywać swoje dzieło.

Pod koniec uzyskuje się punkty za wykorzystane kafle, wieżyczki, domknięty zamek. Traci się je za każdą otwartą krawędź i skorzystanie z rusztowania (uniwersalnego domknięcia budowli).

Przeczytałem już całą masę instrukcji do różnej złożoności gier, ale Zamki Caladale mnie zaskoczyły. Po lekturze nie miałem pojęcia o kilku podstawowych rzeczach, dopiero po konsultacji z Kasią wszystko nabrało sensu. Reguły, skądinąd proste i przystępne, można było przedstawić dużo przejrzyściej. Zdecydowanie lepiej poprosić kogoś o wytłumaczenie zasad niż samodzielnie zabierać się za instrukcję. Muszę jednak przyznać, że w jej zrozumieniu pomagają ilustracje i przykłady, np. te dotyczące prawidłowego konstruowania mostów.

Kasia:

Reguły Zamków Caladale są bardzo łatwe do przyswojenia, nawet dla początkujących. Jest tu jedynie kilka niuansów, które trzeba wyjaśnić przed partią. Zdziwiło mnie jednak to, że na planszetce do podliczania punktów znajduje się zapis o wariancie gry na czas, w instrukcji nie ma jednak o nim mowy.

Ocena Wiktora: 5,5/10
Ocena Kasi: 7/10 

Rozgrywka:

Wiktor:

Na początku drobna informacja: nie jestem targetem Zamków Caladale. To gra przeznaczona dla mniej doświadczonych planszówkowiczów i tych siadających do stołu z dziećmi. Skąd więc egzemplarz recenzencki? Cóż, lubię tytuły z kafelkami i coś mnie podkusiło, by dać mu szansę…

Pierwsza partia była trudną przeprawą. Pod koniec gry zniszczyłem swój nieudolnie zbudowany zamek i zacząłem konstrukcję od nowa. Kasia i nasze mamy podliczyły już swoje punkty i czekały. Czekały… W końcu na szybko skleciłem jakąś pokrakę i zacząłem narzekać. Mocno narzekać. Na grę, instrukcję, zerową frajdę. Zagraliśmy drugi raz i… Zamki Caladale oczarowały mnie, jak za sprawą magicznej różdżki. Od tej pory każda partia sprawiała mi ogromną radość, budowanie pozwalało wykazać się kreatywnością (zamek musi być przecież ładny!), ale też dawało okazję do pokombinowania, by zdobyć jak najwięcej punków. Nadal przegrywam dość często, ale sprawdzanie wyników jest już tylko dodatkiem do zabawy. Pełne zrozumienie zasad rządzących Caladale zupełnie zmieniło mój punkt widzenia.

Jeszcze przed pierwszą rozgrywką z dużą rezerwą podchodziłem do mechaniki przebudowywania zamków. Jaki sens ma skupianie się podczas partii, skoro na końcu i tak mogę zrobić z kafelków to, co mi się podoba? Praktyka pokazała, że to bardzo sprytne rozwiązanie, które dobrze niweluje losowość wynikającą z nieprzewidywalnego pojawiania się kafelków. Mimo to warto cały czas starać się utrzymywać zamek w ryzach, bo dzięki temu można pod koniec odkładać kafelki, by zapewniały punkty. Na ogół są to ze 2-3 płytki, ale i one potrafią zrobić różnicę. No i budowanie na bieżąćo jest jednak łatwiejsze. Owszem, zdarzają się momenty paraliżu, bo niemal w każdej partii ktoś rozwalał cały swój zamek, by zbudować go na nowo, ale nie było to problemem. Na szczęście zabawa toczy się praktycznie w czasie rzeczywistym (zmian można dokonywać nawet w turach innych graczy), więc nie powodowało to na ogół większych przestojów.

Siłą Zamków Caladale jest swoboda w budowaniu. Kafelki punktują jedynie za ich liczbę (i wieżyczki za typ), nie trzeba więc martwić się tysiącem rzeczy na raz. Wystarczy dopasowywać do siebie typy murów i tworzyć jak największą, ale domkniętą ze wszystkich stron budowlę. Jak już wspominałem wcześniej, całość wraz z rozwojem zamku zaczyna też wyglądać bardzo fajnie. Więcej w tym wszystkim jakiejś takiej radosnej zabawy, niż gry i rywalizacji, chociaż zdarzało się nam podbierać kafelki, których potrzebowali przeciwnicy.

Różne rodzaje płytek (wieże, zwieńczenia, mieszane typy murów itd.) sprawiają, że w partiach nie czuć powtarzalności. Bardzo trudno też skończyć zabawę po jednej rozgrywce, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto domaga się rewanżu.

Kasia:

O ile Zamki Caladale od początku lekko mnie intrygowały, to obawiałam się, że okażą się tytułem zbyt prostym dla doświadczonych graczy, przez co nie będą dawały mi dość frajdy. Na szczęście już po pierwszej partii wyszło na jaw, że obawy te były niepotrzebne.

Gra bardzo angażuje dzięki frajdzie, jaką sprawia budowanie własnego zamku. Poza tym ciągłe skupienie na grze jest zapewnione przez możliwość przebudowania swojego dzieła podczas całej partii, aż do końcowego punktowania. Pomysł na wprowadzenie takiej zasady wydaje się osobliwy i początkowo sugeruje, że gra jest przez to bardzo prosta. To jednak złudne, ponieważ rozważne dobieranie kafelków jest wciąż bardzo istotną kwestią. Zbytnia brawura może skutkować tym, że pod sam koniec przyjdzie nam burzyć całą konstrukcję i desperacko próbować wszystko jakoś poukładać. Zdarza się więc niestety, że pozostali gracze muszą bezczynnie czekać na pechowego architekta. Niemniej jednak możliwość przebudowywania to jeden z ciekawszych aspektów Zamków Caladale i niewątpliwie nadaje grze unikalnego charakteru. Wyzwala on bowiem pokłady kreatywności i pobudza wyobraźnię przestrzenną.

Podoba mi się, że w każdej rundzie dostajemy wybór jednego z aż 9 kafelków, więc zazwyczaj mamy przynajmniej ze dwie opcje, by dopasować coś do swojego zamku. Poza tym zawsze jest możliwość odłożenia sobie danego elementu na później lub zachowania go dla punktów, co daje sporą swobodę działania, a jednocześnie stanowi niezbyt trudne, ale jednak, wyzwanie.

Dzięki temu, że tury przebiegają tu bardzo szybko, gra świetnie się skaluje i działa bez zarzutu zarówno w 3 czy 4 osoby. Różni się jedynie wielkość zamków powstających w obu tych wariantach, ponieważ liczba dostępnych kafelków się nie zmienia.

Co jest dla mnie w Zamkach Caladale najważniejsze, to że są tak szybkie i przyjemne, że zazwyczaj na jednej partii się nie kończy.

Ocena Wiktora: 8,5/10
Ocena Kasi: 8/10

Gra we dwoje:

Wiktor:

Zasady Zamków Caladale praktycznie nie zmieniają się podczas grania we dwoje. W puli jest mniej kafelków, ale zabawa przebiega w taki sam sposób. Ze względu na mniejszy wybór i wolniejszą rotację płytek tryb ten wydał mi się nieco bardziej wymagający, wciąż jednak Caladale pozostaje lekką, prostą zabawą. Podobnie jak i w większym gronie, tak i tutaj całość wydaje się bardzo dobrze policzona, wyniki są zbliżone, a przy odrobinie pomyślunku można zbudować ładny, domknięty zamek. Ze względu na szybciej zmieniające się płytki i to miłe uczucie, gdy przeciwnicy pogubią się w swoich planach wolę partie w większym gronie, ale Zamki Caladale we dwoje też są fają rozrywką.

Kasia:

Dzięki temu, że podczas partii dwuosobowych odrzuca się konkretna pulę kafelków, rozgrywka w takim składzie jest porównywalna do tej w większym gronie. Główną różnicą jest to, że wolniej zmieniają się kafle dostępne na planszetce głównej, co może być w niektórych sytuacjach niezbyt korzystne. Ja również chętniej wybiorę partie w liczniejszym składzie, choć i pary lubiące tego typu lekką rozrywkę, powinny być usatysfakcjonowane.

Ocena Wiktora: 7,5/10
Ocena Kasi: 7,5/10

Ocena:

Wiktor:

Zamki Caladale mają w sobie więcej z radosnej, dziecięcej zabawy, niż poważnej gry planszowej. Jako że drzemie we mnie trochę z dziecka, to bawiłem się przy nich przednio! To inny typ rozrywki niż znane mi do tej pory gry kafelkowe, ale widzę dla niego miejsce na naszej półce z planszówkami. Zamki Caladale są sympatyczne, dynamiczne i dostarczają sporo frajdy. Polecam!

Kasia:

Zamki Caladale okazały się dla mnie bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Proste zasady idą w parze z wciągającą rozgrywką, dzięki czemu gra nadaje się zarówno dla osób stawiających pierwsze kroki w świecie planszówek jak i dla starych wyjadaczy.

Plusy:

  • porządne wykonanie
  • bardzo proste zasady
  • dobrze się skaluje
  • wciąga

Minusy:

  • czasem pod koniec partii trzeba poczekać aż ktoś skończy budowę
  • raczej kiepska instrukcja [W.]

Grę przekazało nam wydawnictwo Portal. Dziękujemy!

http://www.2pionki.pl/

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.