recenzje planszówek,  wszystkie

Roll Player – recenzja

https://planszowkiwedwoje.pl/2017/08/roll-player-recenzja.html

Roll Player to planszówka o dość nietypowej tematyce. Opowiada ona nie o starciach dzielnych bohaterów z potworami, a o samym tworzeniu tychże śmiałków. Silny wojownik w  kolczudze? A może ork łotrzyk z umiejętnością akrobatyki? Wszystko jest możliwe!

Jeśli nie nastawiacie się na epicką przygodę, a w grach cRPG najbardziej ceniliście sobie ekran tworzenia postaci, to Roll Player może okazać się strzałem w dziesiątkę. Zapraszamy do recenzji pełnej kostek gry euro!

Wiek: 10+

Liczba graczy: 1-4

Czas gry: około 60-90 minut

Wydawca: Thunderworks Games / (Ogry Games)

Tematyka: fantasy, tworzenie bohaterów

Główna mechanika:  draft kości, rzucanie kośćmi

BGG: Roll Player


Grę przekazało nam wydawnictwo Ogry Games.

Projekt do 10 września 2017 można wesprzeć na Wspieram.to.

 

Wygląd i wykonanie:

Wiktor:

Okładka Roll Playera nie wyróżnia się. Ilustracja oddaje tematykę gry – prezentuje w końcu wojownika, łotrzyka i… jakiegoś wieśniaka – jednak nie wygląda pięknie. Nie jestem pewien, czy przeglądając gry w sklepie zwróciłbym na nią jakąś większą uwagę. Zawartość jest już bardziej zachęcająca. W materiałowym woreczku mieści się kilkadziesiąt dużych, ciężkich kości robiących dobre wrażenie. Do tego w pudełku znajduje się około 100 kart, żetony oraz planszetki graczy. Ilustracje, które można znaleźć w Roll Playerze są na szczęście ładniejsze od tej okładkowej, całość wygląda spójnie i całkiem zachęcająco. Fajnie, że planszetki ras mają specjalne otwory na kości, dzięki czemu nie ma ryzyka ich pomieszania czy potrącenia. Mimo że na niektórych kartach znajduje się sporo tekstu, to wszystkie są czytelne, a oznaczenia intuicyjne. Dla każdego z graczy przewidziano nawet małą kartę pomocy z opisem poszczególnych faz.

Kości oraz planszetki są solidne i dobrze znoszą trudy kolejnych partii. Trochę gorzej wypadają karty. Niby nie tasuje się ich zbyt często (właściwie jedynie podczas przygotowywania gry), ale już po kilku partiach na ich brzegach pojawiły się widoczne zadarcia. Materiał, z którego je wykonano sprawia dobre wrażenie, ale ciemna kolorystyka powoduje, że ślady są dość szybko widoczne. Niby to nic strasznego, ale sugeruję rozważenie dorzucenia do kompletu koszulek.

Kasia:

Pudełkowa okładka może nie jest porywająca, ale całkiem dobrze współgra z tematem gry. Sam kartonik jest natomiast bardzo solidny i ładnie, matowo wykończony. Wewnątrz w oczy rzuca się przede wszystkim czarny woreczek z kośćmi. Te są zupełnie zwyczajne (sześciościenne), ale ich liczba i ciężar robią przyjemne wrażenie. Wyraziste kolory sprawiają, że podczas partii gra jest czytelna. Podobnie zresztą symbolika na kartach – nie budzi zastrzeżeń i jest łatwa w „obsłudze”.

Istotny element – planszetki – są nie tylko bardzo solidne, ale i praktyczne oraz estetyczne. Z resztą w ogóle gra ma bardzo miłe, stonowane (poza kostkami) kolory. Podobają mi się również grafiki – miękkie linie i świetne oddanie tematu gry. Jako ciekawostkę dodam, że rysunki trzech z postaci na planszetkach są portretami prawdziwych ludzi (human female, male dwarf, male elf).

Ocena Wiktora: 6,5/10

Ocena Kasi: 7/10

Zasady i instrukcja:

Wiktor:

Roll Player nie jest grą przygodową! Nie jest (przynajmniej bez dodatku) nawet eurosem opowiadającym o walce z potworami. To tak naprawdę pełen kości sucharek, w którym celem graczy jest takie stworzenie postaci, by zgarnąć za to jak najwięcej punktów zwycięstwa.

Przed rozgrywką należy przeprowadzić etap przygotowania, w którym każdy wybiera swoją rasę, losuje kartę klasy, charakteru oraz pochodzenia. Mają one wpływ na punktację końcową, określając wymagania dla atrybutów i położenie konkretnych kostek.

Rywalizacja składa się z około 10 rund (zależnie od liczby osób przy stole), z których każda podzielona jest na kilka faz. Na początku pierwszy gracz wyciąga odpowiednią liczbę kości z worka (trzy przy dwóch osobach, pięć przy czterech), rzuca nimi i układa je na kartach inicjatywy zgodnie z rosnącą wartością. Później wybiera jedną z nich i przypisuje do wybranego przez siebie atrybutu. Każdy z nich pozwala uruchomić inną akcję. I tak:

  • siła – umożliwia przełożenie innej kostki na przeciwległą ściankę (np. z 1 na 6);
  • zręczność – zamienia dwie kości na planszetce;
  • wytrzymałość – pozwala zwiększyć/zmniejszyć wynik jednej z kości o 1;
  • inteligencja – daje możliwość przerzutu jednej z kości na planszetce i zatrzymania nowego albo powrotu do starego wyniku;
  • wiedza – przesuwa znacznik na karcie charakteru;
  • charyzma – daje zniżkę na najbliższy zakup.

Gdy wszyscy dobiorą już kości i wykonają akcje przychodzi czas na fazę zakupów. Zgodnie z pozyskanymi przed chwilą kartami inicjatywy gracze dokonują zakupu jednej karty albo odrzucają którąś z rynku w zamian za złoto. Każdy z typów karty daje inne bonusy:

  • umiejętności (skill) to aktywowane akcje pozwalające np. manipulować kośćmi;
  • cechy (trait) to swojego rodzaju cele, które mogą punktować pod koniec gry;
  • zbroje (armor) to zestawy kart do zbierania punktujące na końcu gry;
  • bronie (weapon) posiadają efekty stale wpływające na grę.

Po zakupach każdy może odświeżyć jedną użytą umiejętność, pozostała na stole kość wraca do worka, ten przekazuje się następnej osobie i rozpoczyna się kolejna runda. Na koniec punktuje karta charakteru, klasa i pochodzenie, posiadane cechy, każda kostka w kolorze klasy, a także zebrane zbroje.

Reguły zabawy nie są trudne. Trochę zamieszania wywoływał początkowo moment, w którym można korzystać z umiejętności, ale w większości przypadków nie ma po prostu ograniczeń. Zasady punktacji są jasne, a akcje dostępne na planszetce proste i zrozumiałe. Trzeba jednak uważać na punktowanie, bo karty modyfikujące wyniki podczas podliczania atrybutów są aktywne tylko wtedy, nie wpływają już np. na punktację cech. Osobom nieznającym angielskiego trochę kłopotów mogą sprawić karty, ale skoro na horyzoncie jest już zbiórka na polską wersję gry…

Kasia:

W Roll Playerze każdy gracz ma swoją kartę pomocy, której jednak nie użyłam chyba ani razu podczas naszych rozgrywek. Reguły są na tyle jasne, a ikonografia intuicyjna, że nie było potrzeby wspierać się nimi. Co do samych zasad to kilka razy wątpliwości budziło działanie kart umiejętności, ale wszystko bez większego problemu udało się wyjaśnić. Nie jest to może gra dla początkujących, ale każdy średnio zaawansowany planszówkowicz poradzi sobie z nią bez kłopotu.

Ocena Wiktora: 8/10

Ocena Kasi: 8/10 

Rozgrywka:

Wiktor:

No dobra, a kiedy walczymy z potworami? Tłumacząc reguły znajomym kilka razy usłyszałem to pytanie. Odpowiedź jest prosta: nigdy. Zmienia to podobno dodatek, ale nie wgłębiałem się w jego reguły. W Roll Playerze celem jest stworzenie postaci tak, aby jej atrybuty pasowały do tych określonych na karcie klasy, a znacznik charakteru znajdował się w odpowiednim miejscu, podobnie jak i kości wskazane na karcie pochodzenia. Jest wiec dużo manipulowania kostkami i kombinowania, jak spełnić wymagania dające najwięcej punktów. Często dzieje się to kosztem innych, trudniejszych do zrealizowania lub dających mniej punktów. Istotną rolę odgrywają karty cech, które mogą zmieniać lub dodawać kolejne warunki punktowania. Mag skupił się na inteligencji i wiedzy, całkowicie ignorując siłę? Warto kupić kartę „słabeusza”, która da jakieś punkty, o ile wskazany atrybut będzie na odpowiednio niskim poziomie. Możliwości jest naprawdę sporo, właściwie trudno jest zepsuć postać tak, by nie zgarnąć żadnych punktów.

Znając dostępne w grze karty cech można od początku próbować układać pod nie swoją postać. To jednak ryzykowane zagranie, bo jeśli do rywalizacji przystępuje mniej niż komplet graczy, to część kart rynku zostaje odrzucona. No i nigdy nie ma pewności, że któryś z przeciwników nie wpadnie na taki sam pomysł i nie sprzątnie mi cechy sprzed nosa. To aspekt, który budzi moje mieszane uczucia. Z jednej strony gra aż prosi się o dodatkowe karty rynku. Z drugiej jednak już teraz niektóre z nich nie trafiają do partii we dwoje i troje, a gdyby było ich więcej, to z zabawy mogłoby odpaść więcej cech, a postać trzeba by tworzyć z rundy na rundę, nie mogąc liczyć na pojawienie się konkretnych kart punktujących.

Roll Player nie jest pozycją, w której można wyrządzić krzywdę przeciwnikom. Interakcji jest niewiele. Znajdą się ze dwie umiejętności mogące wpłynąć na wartości dostępnych do wyboru kostek, jest też jakaś pozwalająca korzystać z karty skilla przeciwnika. To chyba tyle. Każdy tutaj skupia się na własnej postaci, czasami tylko podbierając/odrzucając z rynku potrzebne komuś zbroje albo cechy. Trochę szkoda, że nie wrzucono do gry też możliwości osłabienia czy zranienia konkurenta. Bo przecież czarodziej mógłby rzucić na kogoś klątwę, a łotrzyk spróbować ukraść sprzęt oponenta.

Dzięki temu można jednak przyspieszyć trochę rozgrywkę. Po wyborze kostki często nie ma co czekać na umieszczenie jej przez przeciwnika w odpowiednim miejscu i odpalenie umiejętności. Kolejna osoba może niemal od razu sięgać po następną kość i głowić się nad swoimi możliwościami. W Roll Playerze oczekiwanie na własny ruch nie dłuży się, a zabawa przebiega dość dynamicznie.

Jak już można wywnioskować z krótkiego opisu zasad, losowość nie odgrywa tutaj najważniejszej roli. Owszem, kiepskie kości mogą napsuć krwi, ale cała zabawa polega właśnie na manipulowaniu ich wynikami. Trzeba też pamiętać o tym, że wybór najwyższej kości wiąże się na ogół z byciem ostatnim podczas zakupów. Karty w talii rynku ułożone są przypadkowo, ale zawsze te mocniejsze znajdują się w jej drugiej części (podczas przygotowania rozgrywki osobno tasuje się dwie talie i układa jedną na drugiej).

Kasia:

Bardzo wciągające i przyjemne jest manipulowanie tymi wszystkimi kostkami. W grze jest trochę liczenia, a jeszcze więcej kombinowania. Co ważne, pomimo że jest to planszówka bazująca na kostkach to losowość nie jest czymś co by mi tu przeszkadzało. Nadaje ona charakteru całej rozgrywce, jednak w trakcie jest bardzo wiele możliwości zmieniania wyników, a cały wic polega na tym, by te kolorowe sześciany sobie podporządkować. Ucieszyła mnie obserwacja, że nie zawsze premiowane są wyłącznie wysokie rzuty. Owszem, większość graczy intuicyjnie sięga po kostki z najwyższymi wynikami, ale czasem warto pokusić się o odpuszczenie jednego czy dwóch atrybutów, wzięcie niskich wyników, ale za to zapewnić sobie pierwszeństwo w wyborze kart.

Startowe atrybuty delikatnie nakierowują nas na to w co warto inwestować. Podobnie dobierane w trakcie gry cechy wpływają na naszą strategię. A tej strategicznej głębi jest tu całkiem dużo. W trakcie partii można całkowicie zanurzyć się w obmyślaniu jak najlepiej wszystko rozplanować. Interakcja pomiędzy graczami jest znikoma i sprowadza się do podbierania co lepszych kostek i kart (choć w większości przypadków warto kierować się raczej własnym interesem). Każdy więc siedzi pochłonięty grą, ale jednocześnie jakby nieco obok pozostałych graczy. Bardzo przypomina mi to odczucia z Roll for the Galaxy. Jednocześnie jednak rozgrywka jest bardzo satysfakcjonująca. Zwłaszcza kiedy udaje się znajdować ciekawe zależności między kartami i wykorzystywać je dla swojej korzyści.

Wiele rzeczy daje tu punkty w końcowym podliczaniu. Kilka jest więc również ścieżek do zwycięstwa, a zyskuje na tym oczywiście regrywalność. Warto pokombinować z różnymi strategiami, a to postawić na wypełnienie wszystkich celów wynikających z atrybutów, a to skupić się na punktujących cechach lub zebrać epicki zestaw zbroi. Trzeba jednak pamiętać, że nie zawsze uda nam się zrealizować 100% planu. Jest tu nieco przypadku, więc zwykle warto mieć jakiś plan B lub po prostu pozostawić sobie pewien margines błędu.

W Roll Playerze nie ma praktycznie przestojów w trakcie tury. Bierzemy kostki kolejno, ale po ich dobraniu możemy sobie jednocześnie kombinować jak najlepiej je wykorzystać. Nawet gdy trzeba poczekać na ociągającego się gracza, to zawsze jest tu nad czym pogłówkować, więc nie ma czasu na nudę. Gra przebiega bardzo płynnie, a czas wydaje się dobrze wykorzystany.

Ocena Wiktora: 7,5/10

Ocena Kasi: 8/10

Gra we dwoje:

Wiktor:

We dwoje w zabawie bierze udział mniej kart. Odkłada się je losowo, z każdej talii po kilka, przez co jest duża szansa, że w partii zabraknie np. czyjejś ulubionej cechy. Także wybór kart rynku i inicjatywy jest ograniczony. W Roll Playerze obowiązuje zasada liczby graczy +1, czyli we dwoje na stole pojawiają się jednocześnie tylko po trzy kości i karty rynku. Daje to pierwszej wybierającej osobie mniejsze możliwości. Częściowo rekompensuje to dłuższa rozgrywka trwająca o turę/dwie więcej, niż przy trzech/czterech osobach (chociaż ogólny czas partii jest i tak krótszy niż przy większej liczbie graczy).

Do Roll Playera we dwoje siadałem niemal równie chętnie, jak w większym gronie. Trochę bardziej podobały mi się partie we troje i czworo, bo na stole pojawiało się więcej kart i kości, ale ten wariant też daje radę.

Kasia:

Podczas partii we dwoje odrzuca się na przykład kilka kart z dostępnej puli, choć jak dla mnie nie ma to większego znaczenia dla przebiegu partii. Dzięki dostosowaniu liczby tych odkrywanych podczas fazy zakupu oraz zmniejszeniu liczby turlanych w każdej kolejce kostek odczucia z partii są niemal identyczne. Nie ma więc dla mnie większego znaczenia czy siądę do gry tylko z Wiktorem czy może w większym trzy- lub czteroosobowym gronie.

Ocena Wiktora: 7/10

Ocena Kasi: 8/10

Klimat i tematyka:

Wiktor:

Tworzenie własnej postaci?! Toż to mój ulubiony etap wszystkich gier cRPG ze świata Zapomnianych Krain! Wybieranie klasy, ustalanie wartości atrybutów. Super! Tematyka fantasy doskonale pasuje do Roll Playera, w planszówce przewijają się różne cechy i bronie, a z czasem postacie nabywają coraz więcej umiejętności. Tyle o temacie, czas na klimat. Tego trochę brakuje. Nie sposób ukryć, że pod fajną otoczką kryje się zarządzanie kośćmi. I o ile umiejętności powiązano trochę z akcjami (zniżka za charyzmę, przerzuty za zręczność itd.), wrzucono do gry sporo kart sprzętu i cech, to podczas zabawy i tak bardziej czuć klimat liczenia oczek, dodawania i odejmowania ich tak, by osiągnąć zamierzony cel. Kiepsko? Raczej nie, trzeba tylko pamiętać, że mamy do czynienia z grą euro, a nie ameritrashową przygodówką.

Kasia:

Często rozpoczynając przygodę z jakimś erpegiem główną atrakcją i wyzwaniem zarazem jest stworzenie swojej postaci. Tu wokół tego tematu kręci się cała gra. W pierwszym momencie wydało mi się to zabawnym pomysłem. Widać jednak, że za oryginalną koncepcją poszedł także pomysł na mechanikę, która nadaje kształt całej tej idei.

Losowanie i wybieranie początkowych atrybutów naszych postaci uruchamia wyobraźnię i niejednokrotnie wywołuje uśmiech, kiedy wszystko składa się w spójną całość (albo powstaje jakiś szalony miks). W trakcie partii klimat nieco się rozmywa, ponieważ bardziej skupiamy się na liczeniu. Nie mniej jednak interesująco oddany został wpływ dobieranych przedmiotów i nabywanych cech na charakter postaci. Pozwala to do pewnego stopnia zidentyfikować się z naszym bohaterem. Resztę robi po prostu wciągająca rozgrywka i fajny wygląd.

Ocena Wiktora: 5/10

Ocena Kasi: 6/10

Podsumowanie:

Wiktor:

Roll Player nie zachęca okładką, ale nadrabia zawartością. Oczy świecą się szczególnie do dużych i ładnych kostek. Karty, mimo że wydają się wytrzymałe, skorzystają jednak na włożeniu ich w koszulki. Zasady gry są proste i jasne, sam przebieg rundy dobrze opisano i nie sprawia on problemów. Siła gry drzemie nie w skomplikowaniu zasad, a sporych możliwościach wnikających z kombinowania, jak manipulować kośćmi, by zgarnąć jak najwięcej punktów. Trochę brakuje mi tu interakcji, sensownie rozwiązano jednak kwestię losowości, która jest obecna w niewielkiej, rozsądnej dawce. Roll Player, mimo że jest grą typu euro, nie cierpi na przestoje i śmiga dość dynamicznie. Z fajną tematyką w parze nie idzie klimat, który jest bardziej matematyczny, niż fantastyczny. Dobrze jednak, że zadbano o ciekawą otoczkę. Do gry najchętniej wrócę we troje, ale partyjki tylko z jednym przeciwnikiem też nie odmówię, chociaż daje ona trochę mniejsze możliwości wyboru.

Kasia:

Roll Player ciekawie łączy oryginalny pomysł na temat ze sprytną i wciągającą mechaniką. Bardzo dobrze rozwiązano tu kwestię losowości, nadając grze sporą strategiczną głębię. Gra świetnie się skaluje, jest dynamiczna i angażująca.

Ocena:

Wiktor:

Roll Player do ciekawa gra euro polegająca na manipulacji kośćmi. Łączy w sobie lekki charakter fantasy z ciekawą mechaniką i sporą dozą kombinowania. Mimo prostych akcji niekiedy można naprawdę liczyć i liczyć, by w końcu osiągnąć najlepszy efekt. Jednak nawet osoby wolące lżejsze gry nie powinny być zawiedzione, bo tworzenie bohatera „na czuja” z rundy na rundę też ma całkiem sporo sensu. Ważne, by wybierać odpowiednie cechy i łapać punkty tam, gdzie się da. Dobrze bawiliśmy się przy Roll Playerze, więc polecam grę i zachęcam do rzucenia okiem na zbiórkę, która niedługo pojawi się na Wspieram.to. Tylko uwaga! Mimo tytułu, to nie jest gra dla ameritrashowców!

Kasia:

Zabawny temat to nie jedyne co Roll Player ma do zaoferowania. Mogę przymknąć oko na niedużą interakcję, bo gra ma wiele innych zalet. Uwielbiam to móżdżenie nad kostkami, a jednocześnie dużo frajdy daje mi rozwijanie postaci. Po prostu wszystko jest tu na swoim miejscu i działa bez zarzutu.

  • Dla kogo?

Dla: średnio zaawansowanych i doświadczonych; fanów RPG lubiących gry euro; miłośników tworzenia postaci w grach; lubiących kostki i manipulowanie nimi; nie mających nic przeciwko niskiej interakcji

Przypomina nam: Dice Brewing

Plusy:

  • fajne, duże kości
  • łatwe do przyswojenia zasady
  • dynamika gry
  • angażująca mechanika
  • ciekawy temat
  • dobre skalowanie

Minusy:

  • niewielka interakcja
  • trochę mniejszy wybór kart i kości w trybie dwuosobowym [W.] 

Grę przekazało nam wydawnictwo Ogry Games. Dziękujemy!

http://ogrygames.com/

One Comment

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.