recenzje planszówek,  wszystkie

Kacper Ryx i Król Żebraków (Jama) – recenzja

https://planszowkiwedwoje.pl/2016/03/kacper-ryx-i-krol-zebrakow-jama-recenzja.html

Kiedy Kacper Ryx i Król Żebraków zawitali do nas na Pomorze, nie wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać. Nic w tym dziwnego – nieznani nam autorzy, wydawnictwo debiutujące na rynku planszówek, gra oparta na powieściach, o których wcześniej nie słyszeliśmy. Jednak tryb pojedynku dla dwóch graczy, różniący się znacząco od gry wieloosobowej, średniowieczna tematyka i możliwość powłóczenia się po Krakowie sprawiły, że chcieliśmy spróbować. Czy królewski inwestygator okazał się królem, czy raczej żebrakiem?

Wiek: 14+

Liczba graczy: 2-5

Czas gry: 30 minut (2 graczy), 90-120 minut (3+ graczy)

Wydawca: Jama

Tematyka: XVI-wieczny Kraków, wojny gangów

Główna mechanika: kontrola obszarów, pula punktów akcji

Grę przekazało nam wydawnictwo Jama.

Wygląd i wykonanie:

Wiktor:

Kacper Ryx i Król Żebraków jest całkiem sporą grą, co mogliście zobaczyć już w unboxingu. Spójna i raczej ładna na pierwszy rzut oka planszówka przeszła nasze testy i okazała się też całkiem funkcjonalna oraz czytelna. Na główny plan w Kacprze wysuwa się duża plansza przedstawiająca XVI-wieczny Karków oraz tory akcji, miru i inwestygacji. Umieszczono na niej również małą ściągę mającą przypominać, które dzielnice biorą udział w grze dla konkretnej liczby osób. Plansza, mimo że ciut odstaje od stołu, jest ładna i praktyczna. Poszczególne rewiry są wyraźnie oddzielone czarnymi liniami, a ich nazwy umieszczono na białym tle, co ułatwia ich zlokalizowanie.

Równie ważne w Kacprze Ryksie są karty, których jest naprawdę sporo. Reprezentują one: akcje podstawowe, akcje specjalne, kompanów i prowadzone przez inwestygatora śledztwo. Wszystkie mają bardzo fajne i klimatyczne rewersy, chociaż z awersami jest już różnie. W unboxingu wspominaliśmy, że niektóre karty wydają się pustawe – szczególnie akcje podstawowe. Cóż, podczas rozgrywek nie nabrały tekstu i można dyskutować na temat rozmieszczenia na nich napisów, ale prawdą jest, że są czytelne. Akcje specjalne, zadania czy karty inwestygacji wyglądają już dużo lepiej – te pierwsze są ilustrowane, a na pozostałych znajdują się krótkie fabularne wstawki.

Kacper Ryx i Król Żebraków ufundował się za pomocą portalu Wspieram.to i trochę szkoda, że nie zebrał więcej. Po celach akcji widać było, że autorzy mają pomysł na ulepszenie komponentów, jednak nie udało się osiągnąć odpowiednich progów. Może gdyby akcja miała większy rozgłos i lepszą promocję zamiast tekturowych znaczników hersztów dostalibyśmy figurki, a żetonowych zbirów dałoby się zamienić chociażby na drewniane pionki. Tak się jednak nie stało, lecz nie ma co narzekać – tekturki spełniają swoją rolę. Może kiedyś doczekamy się drugiej edycji gry, wydanej już na pełnym wypasie ;).

Kasia:

Kiedy tylko spojrzałam na pudełko Kacpra Ryxa i Króla Żebraków od razu nabrałam ochoty, żeby dowiedzieć się co kryje w swoim wnętrzu. Wszystko za sprawą okładkowej grafiki, która jest ładna, a jednocześnie intrygująca. Okazało się, że w środku jest całkiem sporo porządnie wykonanych elementów. Na pierwszy plan wysunęły się plansza i karty, które przede wszystkim są bardzo spójne graficznie, estetyczne i krótko mówiąc, trafiły w mój gust. Co do całego „drewna”, to nie ma się o czym rozpisywać, bo drewno jakie jest każdy widzi ;).

Kiedy jednak analizując zawartość pudła trafiłam na kostki, to trochę się zdziwiłam. To chyba najmniejsze kostki, jakie widziałam w planszówce. Z jednej strony łatwo zmieścić nawet większą ich liczbę w niewielkiej kobiecej dłoni, z drugiej zaś sugerują, że bardzo chciano zaoszczędzić na ich produkcji.

Niewielkie zastrzeżenia wzbudziły także żetony monet. O ile bardzo podoba mi się, że na ich rewersach umieszczono oznaczenia (domyślam się, że oryginalne, historyczne) odpowiadające największym polskim miastom, to jednak nie jestem przekonana do wybranej kolorystyki. Zastosowano 4 wartości monet, a tylko 2 ich kolory (nieznacznie rozróżniając je odcieniem), co czasem powodowało grzebanie w leżącym stosie w poszukiwaniu tej odpowiedniej.

Co do najważniejszych postaci w grze, czyli hersztów, to żałuję, że na ich kartach nie umieszczono opcjonalnych zdolności, o których mowa w instrukcji [zgadzam się, przydałoby się je zapisać też na planszach hersztów – W.]. Tym bardziej, że jest na nich dość miejsca, a przez ten brak wiele osób może przegapić okazję na urozmaicenie sobie rozgrywki.

Nie zrażajcie się jednak moimi narzekaniami, bo kiedy spojrzy się na grę nieco szerzej, to te drobne sprawy tracą na znaczeniu. Kacper Ryx jest miły dla oka i widać, że poszczególnym elementom poświęcono sporo uwagi, by całości nadać jednolity i unikalny charakter.

Ocena Wiktora: 7/10

Ocena Kasi: 7/10

Zasady i instrukcja:

Wiktor:

Kacper Ryx to kolejna gra, w której zauważyłem spory rozrzut między zasadami, a ich opisem. Te pierwsze są zrozumiałe, dość intuicyjne i proste. Celem gry jest zdobycie 30 punktów miru (3-5 osób) lub zrealizowanie 4 zadań (2 osoby). Dostępne akcje opierają się na dwustronnych kartach, które odwraca się po ich wykonaniu. Sprawia to, że w danym momencie każdy ma dostęp jedynie do 4 z 8 możliwych działań i trzeba tak planować swoje ruchy, by na wszystko wystarczyło punktów akcji. Dzięki dużej liczbie kart w grze po poznaniu podstawowych mechanizmów i reguł spokojnie można brać się za zabawę i na bieżąco poznawać dociągane akcje specjalne, zadania i zdolności kompanów. Zasady są na tyle „zdroworozsądkowe”, że znaczną część wątpliwości, które się pojawiały rozwiązywaliśmy zgodnie z zamierzeniami autorów. Ale, ale… Skąd niepewność, skoro Kacper jest rzekomo tak łatwy do przyswojenia?

Instrukcja Kacpra Ryksa zawiera niemal wszystkie potrzebne do zabawy zasady (jest kilka luk), jednak są one strasznie nieintuicyjnie rozmieszczone. Znalezienie czegoś „na szybko” podczas rozgrywania partii było praktycznie niemożliwe bez wertowania całej książeczki. Jak możecie się domyślać, było to co najmniej uciążliwe. Na szczęście na wysokości zadania stanął… Kacper Ryx, którego znajdziecie na Facebooku. Każda gra powinna mieć tak sprawnie działające, interaktywne FAQ online ;). Odpowiedzi na zadane pytania otrzymywałem niemal natychmiast, kontakt był naprawdę miły i szybki. Doszło do tego, że gdy pojawiała się jakaś wątpliwość przy planszy ktoś rzucał „zapytaj Kacpra” i po chwili mieliśmy wykładnię zasad. Dobry kontakt dość mocno zatarł kiepskie wrażenia wywołane instrukcją. Jak mi powiedziano, w planach jest stworzenie PDF-a z często zadawanymi pytaniami, który rozjaśni najbardziej uciążliwe kwestie. Sam liczę na to, że może pojawi się również przerobiona instrukcja ze spisem pojęć i sensowniejszym ułożeniem zawartych w niej informacji.

Za same zasady wystawiłbym Kacprowi Ryskowi zdecydowanie wyższą notę, jednak biorąc pod uwagę instrukcję jestem zmuszony ją obniżyć. Wydaje mi się, że najłatwiej jest poznać grę dzięki filmikom zamieszczonym na kanale Kacpra na YouTube. Z kilku materiałów dowiecie się jak grać, a wtedy rzadziej będziecie zaglądać do instrukcji.

Kasia:

Głównym problemem, który napotkaliśmy podczas rozgrywek była dziwnie napisana instrukcja, w której trudno było znaleźć potrzebne informacje. Nawet mi (co nie jest regułą) zdarzyło się kilkukrotnie ją wertować, często bez rezultatu. Plus natomiast należy się twórcom za stworzenie profilu na FB, za pośrednictwem którego można szybko i bezproblemowo uzyskać pomoc w kwestii zasad. Zdarzyło nam się nawet w trakcie gry pisać i rozstrzygać w ten sposób pojawiające się spory. Świetne podejście do klienta, którego wiele wydawnictw mogłoby się uczyć.

Jeśli zaś chodzi o same zasady, to nie są one skomplikowane, a nauczenie się ich jest dość bezproblemowe również ze względu na ich intuicyjność. Podoba mi się rozwiązanie w grze kwestii dostępnych akcji – dzięki temu, że zastosowano dwustronne karty, to zawsze mamy dostępne 4 z 8 możliwych działań. Ułatwia to podejmowanie decyzji ograniczając paraliż decyzyjny. Dodatkowo widząc przed sobą czarno na białym możliwe opcje łatwiej jest dokonać wyboru.

Ocena Wiktora: 6/10

Ocena Kasi: 6,5/10 

Rozgrywka:

Wiktor:

Kacper Ryx i Król Żebraków łączy w sobie kilka ciekawych mechanik, które mają bardzo duży wpływ na przebieg całej rozgrywki. Są to: karty akcji, tor akcji i tor inwestygacji wraz z odpowiednimi kartami obrazującymi prowadzone śledztwo. Nie chcę skupiać się na szczegółach, ale każdemu z tych elementów muszę poświęcić chociaż chwilę ;).

Główne dostępne w Kacprze akcje – ruch, dobranie karty specjalnej, zakup kompana lub wystawienie kolejnego zbira na planszę, zdobywanie pieniędzy, burdy oraz zabójstwa – rozgrywane są za pomocą czterech identycznych dla wszystkich, dwustronnych kart. Dopiero po opłaceniu odpowiedniego kosztu i wykonaniu przypisanej do niego czynności można obrócić kartonik, uzyskując tym samym możliwość wykonywania tego, co zapisano na jego drugiej stronie. Zmusza to do odpowiedniego kombinowania i planowania, bo liczba czynności, które można wykonać w jednej rundzie jest ograniczona pulą dostępnych punktów akcji.

I oto pojawia się drugie ciekawe rozwiązanie w grze – złota zasada kolejności. Aktywnym graczem jest zawsze  ten, którego znacznik znajduje się najbliżej zera na zawierającym 10 pól torze, stanowiącym jednocześnie limit dostępnych ruchów. Dzięki temu zdarza się, że jedna osoba może wykonać kilka działań z rzędu, zanim jej znacznik przeskoczy inny i kolejka przejdzie do kogoś z przeciwników. Połączcie to z faktem, że niemal każda akcja ma koszt i… zrobi się ciasno, szczególnie że taka burda (pozwalająca zaatakować karczmę) kosztuje aż 3 punkty. Do tego przydałoby się dobrać jakieś karty akcji, wprowadzić zbirów… Minusem rozwiązania może być momentami długi czas oczekiwania na swój ruch, szczególnie przy pięciu graczach. Partia jest jednak na tyle angażująca, że nie jest to zbyt uciążliwe i doskwierające.

Do tego wszystkiego dochodzą karty inwestygacji, które symbolizują Kacpra siedzącego na ogonie krakowskim hersztom. Otrzymuje się je w przypadku kiepskich rzutów podczas wykonywania niektórych akcji. Oprócz (na ogół) niezbyt przyjemnego efektu dla gracza, który je zdobył, zawierają też informację o ile pól przesunie się znacznik inwestygacji. Ten podążą w przeciwną stronę do znacznika czasu, a gdy oba się spotkają – nastąpi koniec gry. Może to być koniec natychmiastowy lub odpalający się dopiero po następnej rundzie. Zależnie więc od szczęścia i agresywności rozgrywka może trwać krócej albo dłużej. U nas zawsze kończyła ją inwestygacja, raz nawet po dwóch rundach (w grze pięcioosobowej, co trochę rozczarowało współgraczy).

Los w Kacprze Ryksie daje się we znaki nie tylko przy określaniu końca gry. Kostki uczestniczą w walkach, biorą też udział przy akcjach zabójstwa i kradzieży oraz pojawiają się na niektórych kartach inwestygacji. Całkiem tego sporo, ale dzięki turlaniu gra nabiera rumieńców i budzi prawdziwe emocje. Na rzuty można wpływać korzystając z lokacji magicznych (zasada dodatkowa, którą jednak polecam) dających opcję przerzutu lub wykorzystując akcje specjalne podczas burd. Dodatkowa kostka czy dwie potrafią zrobić różnicę!

Kacper Ryx pełen jest negatywnej interakcji, więc na pewno nie jest grą dla wszystkich. Na planszy zawsze jest za mało miejsca, a za dużo pionków, które trzeba by wybić ;). Czasami, gdy mechanizm bicia lidera nie zadziała wśród grających, po dotkliwej porażce może być trudno odbić się od dna, jednak jest to możliwe. W takich trudnych sytuacjach niezwykle przydaje się opcja odrzucania zadań i dobierania nowych. Nie masz szans na przejęcie silnie bronionej dzielnicy? Zamień zadanie, może dojdzie coś realniejszego do wykonania! Nie można się zrażać – czasami sojusz czy dwa wystarczą, by znów móc walczyć o zwycięstwo.

W Kacpra Ryksa grało się bardzo przyjemnie, a nad planszą czasami niemal latały noże ;). Co ważne, nie brakowało emocji – radości z rzutów, złości z powodu szalejącego po planszy tumultu, czy śmiechu, gdy karty inwestygacji dokopywały komuś po raz kolejny.

Kasia:

W Kacprze Ryksie znajdziemy wiele ciekawych mechanizmów, które bez zgrzytów łączą się tworząc przyjemną całość. Świetną sprawą jest oryginalny sposób ustalania kolejności
podczas gry. Sprawia on, że trzeba ostrożnie planować swoje posunięcia,
biorąc pod uwagę także nasze miejsce na tej osi czasu. Podobnie rzecz się ma jeśli chodzi o karty inwestygacji. Ich wdzięczna nazwa początkowo uśpiła moją czujność, lecz już w trakcie pierwszej rozgrywki przekonałam się, że to jedna z rzeczy, na które trzeba tu najbardziej uważać. Potrafią one nieźle namieszać, pozbawiając nas na przykład pieniędzy lub zbirów, warto więc zawsze być przygotowanym na niespodzianki. Dodatkowo to one w dużej mierze decydują o momencie zakończenia rozgrywki, więc tym bardziej zasługują na uwagę.

Nie mogę zaprzeczyć, że losowość w grze jest spora, co jednak jest bardzo istotne, mamy na nią również duży wpływ. Choćby poprzez zagrywanie akcji specjalnych, wymianę kart zadań i przerzucanie kości. W związku z tym jak dla mnie wpływ losu nie jest dominujący, a sporo spraw można zaplanować. W gruncie rzeczy najbardziej nieprzewidywalni potrafią być przeciwnicy, którzy kierując się tajnymi celami, mogą czasem wykonywać pozornie całkiem nieoczekiwane ruchy.

Dzięki temu, że początkowe rozstawienie jest każdorazowo inne, a oprócz tego dostajemy losowe zadania, to gra jest bardzo regrywalna i nie nudzi się nawet po kilkunastu rozgrywkach. Co równie ważne rozgrywka w 3 i 4 osoby jest tak samo satysfakcjonująca, także ze względu na odpowiednie dopasowanie wielkości mapy. Pewne problemy napotkaliśmy jedynie
w grze pięcioosobowej, ponieważ jeśli gracze są bojowo nastawieni, to
pojawia się dużo kart inwestygacji i gra może się z tego powodu szybko
skończyć (nawet po 2 turach). Dla niektórych może to być nieco rozczarowujące, choć nawet i w takiej sytuacji nie można powiedzieć, żeby gra była kiepska. W piątkę wydłuża się także czas oczekiwania na własną kolej, ale muszę przyznać, że tak dużo dzieje się zwykle na planszy i wokół niej, że nie można się tu nudzić.

Sądzę, że warto w tym miejscu zaznaczyć, że wszelkie porównania Kacpra Ryksa i Króla Żebraków do Świata Dysku: Ankh-Morporka są jak najbardziej uprawnione. Wiele jest tutaj podobieństw (jak choćby kontrola dzielnic czy ukryte cele), a nawet mimo licznych różnic (cały system walki w Kacprze), emocje i odczucia towarzyszące rozgrywce są zbliżone.

Ocena Wiktora: 8/10

Ocena Kasi: 8/10

Gra we dwoje:

Wiktor:

Nie jestem wielkim fanem „specjalnych wariantów” czy „innych trybów rozgrywki” dla dwóch graczy. Bardzo często kończy się to źle, bo zasady stworzone pod zabawę w większym gronie nijak mają się do starcia jedynie dwóch osób. Przyznam jednak, że Pojedynek był jedną z głównych rzeczy, które ciągnęły mnie do Kacpra i dlatego też poprosiliśmy o egzemplarz recenzencki. Do rzeczy więc!

We dwoje Kacper Ryx i Król Żebraków przybierają inne szaty. Wymiany wymagają wszystkie zadania (te pojedynkowe są dobrze oznaczone, różnią się też lekko kolorystyką) oraz kilka innych kart. W rozgrywce nie bierze też udziału tor inwestygacji oraz… tor miru. Jak więc zdobywać punkty? Otóż nie zdobywać! We dwoje chodzi jedynie o zrealizowanie czterech zadań, a komu pierwszemu uda się osiągnąć cel, temu przypadnie tytuł Króla Żebraków. Na stole zawsze znajdują się cztery karty, które uzupełnia się po zabraniu jednej przez któregoś z graczy. Same zadania różnią się od tych z gry wieloosobowej i nie polegają już w większości na kontroli obszarów – niektóre każą gromadzić pieniądze, inne zabijać zbirów czy też gromadzić kompanów. W znaczny sposób zmienia to rozgrywkę, jednak pod żadnym pozorem jej nie psuje!

Kacper Ryx i Król Żebraków we dwoje jest dużo krótszą (około 30 minut) grą, która jednak zachowuje wrednego i pełnego interakcji ducha z partii wieloosobowych. Ciężar przenosi się nieco z przepychanek na planszy w kierunku zadań i momentami stanowi wyścig o to, kto szybciej ubije wrogiego herszta lub nakradnie więcej pieniędzy. Dzięki temu mamy wrażenie faktycznego pojedynku dwóch zwaśnionych gangów, a gra nie traci nic z klimatu, zyskuje za to trochę dynamiki. Są emocje, są wredne zagrania i jest chęć oraz możliwość rewanżu, bo 30 minut to przecież niewiele.

Dwuosobowy tryb Kacpra Ryksa i Króla Żebraków to przykład, jak powinno się tworzyć takie warianty w grach. Z pomysłem, sporymi zmianami, ale bez tracenia z oczu sedna rozgrywki wieloosobowej.

Kasia:

W Kacprze Ryksie widać, że twórcy starali się stworzyć pełnowartościowy tryb gry dla dwóch graczy i za to należą im się brawa, tym bardziej, że udało się to świetnie. Efekt jest taki, że otrzymujemy właściwie dwie gry w jednej, ponieważ zmieniają się nie tylko zasady zwycięstwa, sposób gry, ale i wykorzystywane w grze komponenty. Jest to jak najbardziej pozytywne zjawisko, ponieważ tryb dwuosobowy nie jest dodany na siłę, a dopracowany i po prostu równoprawny z wieloosobowym. Pomimo, że jego zasady znacznie się różnią od wariantów na więcej graczy (we dwójkę mamy coś na zasadzie wyścigu, kto pierwszy spełni postawione cele), to frajda z gry jest porównywalna. Co ważne, czas takiej rozgrywki jest również krótszy, a sama gra jest intensywniejsza, ponieważ nie musimy zbyt długo czekać na swoją kolej i jednocześnie silniej odczuwalna jest bezpośrednia rywalizacja.

Ocena Wiktora: 8,5/10

Ocena Kasi: 8/10  

Klimat i tematyka:

Wiktor:

Osadzenie gry w tematyce powieści to z jednej strony krok w stronę fanów pierwowzoru, z drugiej jednak spore ryzyko, bo nie wiadomo jak takie realia odbiorą inni. Nietrudno jest przeładować produkt odniesieniami i smaczkami do tego stopnia, że będzie on niezrozumiały dla zwykłego, nieznającego powieści odbiorcy. Do Kacpra Ryksa podchodziliśmy właśnie z takiej perspektywy – lubiąc planszówki, nie mając nic przeciwko średniowiecznym klimatom, ale zupełnie nie znając powieści Mariusza Wollnego i wykreowanego przez niego świata.

Tematyka krakowskiego półświatka pełnego krwawych burd, prostytutek, przekupnych polityków, złodziei, żebraków i będących centrami ich życia rynsztoków oraz karczm brzmiała… niezwykle zachęcająco. Autorom udało się przenieść na planszę wszystko to, na co liczyłem. Karty akcji specjalnych są tematyczne i klimatyczne – znajdują się wśród nich bronie ale i dokumenty czy święta. Wszystkie powiązane ze zdolnością danej karty. Smaczków, które docenią zarówno fani twórczości pana Wollnego, jak i osoby jej nieznające jest sporo. Wśród kompanów znajdziemy na przykład znane postacie, takie jak szanowanego Mistrza Twardowskiego, czy Magistra Wolskiego, ale też owianego złą sławą, przewijającego się przez różne karty w Kacprze Ryksie, przekupnego Erazma Czeczotkę, burmistrza Krakowa. Fajnie, że nie stroniono od wstawek fabularnych na kratach inwestygacji oraz zadań. Zawsze milej jest wiedzieć dlaczego tracimy kasę i ludzi lub znać powody, dla których musimy zająć akurat tę, a nie inną dzielnicę.


Tytułowy Kacper Ryx przewija się przez grę w postaci kart inwestygacji, symbolizujących prowadzone przez niego śledztwa oraz jako figurka na planszy, utrudniająca życie zbirom w rewirze, w którym się znajdzie. Postać królewskiego inwestygatora pasuje do gry, ładnie osadzając się w jej mechanice. Widać, że to przemyślana decyzja, a nie dorzucanie czegoś na siłę tylko po to, by móc wymienić Kacpra na okładce.

Kasia:

Co ciekawe, osadzenie gry w nieznanym szerszej publiczności uniwersum wcale nie okazało się złym pomysłem. Cała historyczna otoczka i dość wyraźne nakreślenie fabuły sprawiają, że można niemal z marszu zanurzyć się w klimat działającego w średniowiecznym Krakowie przestępczego półświatka. Dodatkowo bardzo sprawnie i wiarygodnie oddano w grze mechanikę, dzięki czemu łatwiej wczuć się w rolę herszta walczącego o miano Króla Żebraków.


Jedyne, czego żałuję, to że tytułowa postać Kacpra Ryksa pełni tu w sumie rolę poboczną i nie jest nawet konieczna w rozgrywce. Sprawia to jednak, że nawet osobę stroniącą od literatury historycznej (tak, to ja) może zachęcić do sięgnięcia po książki o tym bohaterze i do zgłębienia jego perypetii. Jest to jakby bonus z całej zabawy, ale i bez tego można czerpać z gry pełnymi garściami, bo klimatu jest tu pod dostatkiem.

Ocena Wiktora: 8/10

Ocena Kasi: 7,5/10 

Podsumowanie:

Wiktor:

Kacper Ryx i Król Żebraków to bardzo fajna gra, której zabrakło jednak trochę rozgłosu. Gdyby w trakcie akcji ukazały się liczne
recenzje, to produkt ściągnąłby na siebie większa uwagę, która mogłaby
przełożyć się na lepszy wynik na Wspieram.to. Nie jest przytyk w stronę autorów czy wydawcy, po prostu uważam, że Kacper zasługuje na to, by ludzie o nim wiedzieli.

W grze zastosowano kilka oryginalnych mechanik, które w połączeniu z tematem dają naprawdę fają, pełną interakcji i pozytywnie wredną planszówkę. Największą jej wadą jest kiepsko zorganizowana i nie najlepsza instrukcja, jednak otwarte podejście Kacpra Ryksa na Facebooku, filmiki instruktażowe oraz planowany FAQ pokazują, że uwagi fanów i klientów nie trafiają w próżnię.

Masa interakcji, dodająca pikanterii losowość, skalowanie przez zmianę rozmiaru mapy oraz bardzo udany i przemyślany tryb dwuosobowy, ale też kiepska instrukcja – to główne cechy, które kojarzą mi się z Kacprem Ryksem i Królem Żebraków.

Gra porównywana bywa do znanego i lubianego przeze mnie Świata Dysku: Ankh-Morporka. Czy zestawianie tych dwóch planszówek ma sens? I tak, i nie. Oba tytuły napędzane są przez karty i polegają głównie na kontroli obszarów. Także w dwóch tych grach występuje niejawność celów (poprzez tajne tożsamości w A-M i karty z zadaniami w Kacprze) i w końcu budzą dość podobne odczucia podczas partii. Z drugiej jednak strony Kacper jest produktem bardziej złożonym (tor akcji, mechanika burd i przejmowania lokacji), strategicznym i brutalnym, tym samym zdecydowanie mniej familijnym niż gra ze Świata Dysku. Mając oba tytuły na półce nie czuję potrzeby pozbywania się żadnego z nich, nie uważam też, by miały ze sobą konkurować.

Kasia:

Według mnie warto poznać Kacpra Ryksa, nawet jeśli mielibyśmy siadać do niego wyłącznie we dwójkę, ponieważ gra dobrze się skaluje, jest regrywalna, a zauważalną losowość bez większego trudu możemy zniwelować. Do tego dochodzi jeszcze mocno wyczuwalny, bardzo przyjemny klimat, więc mamy praktycznie komplet, by móc nazwać grę świetną.

Ocena:

Wiktor:

Kacper Ryx i Król Żebraków okazał się grą dużo lepszą, niż oczekiwałem! Zdecydowanie bliżej mu do króla, niż żebraka! Widać, że ciekawe projekty na Wspieram.to wrzucają nie tylko znane i rozpoznawalne wydawnictwa, ale i planszówkowy debiutant może pokazać coś fajnego i godnego uwagi.

Bez wahania mogę polecić Kacpra Ryksa jako grę dla 2-5 osób, jednak ostrzegam, że nie jest to pozycja dla osób stroniących od interakcji. Luźno mówiąc, jest to coś między Ankh-Morporkiem, a planszową Grą o Tron ;).

Kasia:

Nie byłam pewna co mnie czeka, kiedy siadałam do pierwszej rozgrywki w Kacpra Ryksa, ale z każdą chwilą czułam, że jest dobrze. Gra wciąga niemiłosiernie, stawia przed graczami wiele ciekawych wyzwań, wzbudza dużo emocji i generalnie oferuje rozrywkę na wysokim poziomie. I pomimo, że mamy do czynienia z debiutem, to muszę powiedzieć, że jest to debiut wyjątkowo udany.

  • Dla kogo?

Dla: fanów literackiego pierwowzoru; graczy strategicznych lubiących walkę na kości; miłośników bezlitosnej interakcji; szukających ciekawej gry strategicznej z fajnymi rozwiązaniami; szukających szybkiej gry na dwie osoby będącej jednocześnie dłuższą strategią dla 3-5

Plusy:

  • ładna, spójna oprawa graficzna
  • klimat bandyckiego średniowiecza
  • oparta na oryginalnej (polskiej!) historii
  • bardzo dobry wariant dwuosobowy
  • pełna emocji i interakcji (na planszy jest ciasno i gęsto!)
  • losowa w granicach rozsądku

Minusy:

  • wariant pięcioosobowy może trochę rozczarować [K.]
  • kiepska instrukcja
  • momentami zmusza do długiego czekania na swoją turę

Grę przekazało nam wydawnictwo Jama. Dziękujemy!

http://www.sklep.kacperryx.pl/

3 komentarze

  • Unknown

    Gorąco polecam gierkę 🙂 Mechanika + fakt zmiany celów co dużą rundę naprawdę powoduje że gra nie wpada w schematy 🙂

  • brejn

    Mam grę obok siebie. Wczoraj czytałem instrukcję i postanowiłem jeszcze wesprzeć się recenzjami i YT. Dzięki Wam jestem o krok dalej. PS. Super portal !

    • Planszówki we dwoje

      Hej, dzięki! Miło, że stronka się podoba. Co do korzystania z YT do nauki gier, to gdyby nie Ricky Royal (https://www.youtube.com/user/rickkcroyal) chyba nigdy byśmy nie przebrnęli przez Wojnę o Pierścień, która była jedną z naszych pierwszych planszówek 😛 Jakbyś kiedyś miał jakieś pytania na temat zasad gier, które recenzowaliśmy, to śmiało pisz maila/wiadomość na Facebooku, powinienem być w stanie pomóc 🙂
      – W.

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.