recenzje planszówek

Komiksy paragrafowe #6 – Sherlock Holmes Pojedynek z Irene Adler

Pamiętacie komiks paragrafowy Cztery śledztwa Sherlocka Holmesa? Tuż przed weekendem otrzymaliśmy drugą część tej opowieści (Sherlock Holmes Pojedynek z Irene Adler), w której znajdują się dwie kolejne sprawy! Jako że z poznanych paragrafówek wydawnictwa FoxGames przygody brytyjskiego detektywa spodobały mi się najbardziej, to nie mogłem nie przetestować Pojedynku z Irene Adler. Czy zabawa jest równie przyjemna i wymagająca? Oceniamy!

Wydawca: FoxGames
Tematyka: Sherlock Holmes
Główna mechanika: historia paragrafowa, dedukcja

Komiks przekazało nam wydawnictwo FoxGames.

Na blogu znajdziesz też opisane inne komiksy paragrafowe!

Reguły zabawy:

Wiktor:

Sherlock Holmes Pojedynek z Irene Adler to druga część przygód detektywa w serii komiksów paragrafowych wydawanych przez FoxGames. Obowiązują w niej takie same zasady jak wcześniej: po krótkim wprowadzeniu ląduje się na stronie z miejscem zbrodni i analizując pozostawione tam ślady należy odnaleźć przestępcę, narzędzie zbrodni (w zależności od sprawy) i motyw. Nowością jest możliwość skorzystania z pomocy swoich kontaktów i doradców, różnych w zależności od postaci, w którą wciela się gracz. Nowy Sherlock oferuje opcję gry we dwoje – jedna osoba prowadzi śledztwo jako Holmes, druga jako Adler. Po przejściu obu śledztw można porównać wyniki i w ten sposób wyłonić zwycięzcę.

Fabuła:

Wiktor:

Sherlock Holmes Pojedynek z Irene Adler, jak sam tytuł wskazuje, skupia się na rywalizacji dwóch detektywów. Pierwszą sprawą, z którą przyjdzie się zmierzyć jest morderstwo, drugą porwanie jednej z ważnych postaci. Historie są trochę zbliżone do tych z pierwszego komiksu, chociaż sprawa porwania jest bardzo fajnie poprowadzona jeszcze w samym zakończeniu. Sherlock Holmes: Pojedynek z Irene Adler to bardziej detektywistyczna łamigłówka, niż klasyczna opowieść, trzeba więc o tym pamiętać.

Wrażenia:

Wiktor:

Udało mi się rozwiązać oba śledztwa, chociaż pierwsze raczej na czuja – miałem już ustalonego zbrodniarza, ale po zobaczeniu karty końca śledztwa zmieniłem zdanie. Sprawy wydają się trudniejsze niż w pierwszej części, podobnie jak i zagadki, na które trafia się w trakcie lektury. Jedna z łamigłówek sprawiła mi szczególny problem, bo nie wiedziałem, jak się do niej zabrać. Po przeczytaniu rozwiązania (wszystkie podane są na końcu komiksu) stwierdziłem, że nie wpadłbym na nie nawet przez tydzień.

Ciekawą zmianą w stosunku do pierwszego komiksu były podpowiedzi kontaktów, z których można było korzystać w trakcie rozwiązywania zagadek. Gdyby nie one, to nie wiem, czy udałoby mi się wskazać sprawców. Dodawały też trochę realizmu i głębi całej zabawie pozwalając, by Sherlock skorzystał z pomocy innych postaci.

W porównaniu do wcześniejszych komiksów, Sherlock Holmes: Pojedynek z Irene Adler wymaga nieco większej spostrzegawczości. Niektóre numery kadrów są bardzo dobrze ukryte – mimo kilkukrotnego wracania do tego samego obrazka nie odnalazłem ważnej wskazówki w jednym ze śledztw.

Cała przygoda zajęła mi około 2-3 godzin, jednego dnia bez problemów oboje przeszliśmy cały komiks, doczytaliśmy historię do końca i porównaliśmy swoje wyniki. Siłą Sherlocka jest też to, że do zabawy wystarczy tylko jakaś dodatkowa kartka do robienia notatek – nie  trzeba co chwilę sięgać po kartę postaci, na której śledzi się punkty życia itd.

Po rozwiązaniu obu spraw mam ochotę na kolejne. Tego typu komiksy mogłyby wychodzić znacznie częściej, bo są naprawdę fajną rozrywką. Minusy? Na pewno regrywalność – po przejściu całej lektury nie będzie się chciało raczej powtarzać całej przygody, nawet jeśli w trakcie popełni się jakieś błędy.

Kasia:

Komiks przechodziłam postacią Irene Adler i muszę przyznać, że dobrze się przy tym bawiłam. W przeciwieństwie do Wiktora uważam, że zagadki kryminalne były nieco łatwiejsze niż w pierwszej części. A może po prostu to ja miałam lepszy dzień, bo poszło mi dużo lepiej. Bardzo podoba mi się element rywalizacji w parze, wprowadzony w tym konkretnym komiksie. Motywuje on do wspólnej zabawy i dyskusji po zakończeniu danej sprawy, o tym jak doszliśmy do swoich wniosków, czy też gdzie i dlaczego popełniliśmy błąd.

Podobnie jak w przypadku pierwszego komiksu o Sherlocku trudność sprawiły mi dodatkowe łamigłówki, napotkane w czasie zabawy. Uważam, że niektóre były nieco zbyt wymagające. Dobrze jednak, że ich rozwiązanie nie było konieczne do rozwikłania głównych wątków.

Największą bolączką w odniesieniu do komiksów paragrafowych o charakterze kryminalnym jest dla mnie jednorazowość zabawy. Rozwiązanie każdej ze spraw zajęło mi po około godzinę, więc po tych dwóch godzinach, plus czas poświęcony na wspólne debatowanie nad sprawami, już do tej pozycji nie wrócę. Nie zmienia to jednak faktu, że sprawdzanie się w roli detektywa jest bardzo satysfakcjonujące i wciągające. To nowe, ciekawe doświadczenie, inne od planszówek czy też książek, przy których zwykle spędzam wolny czas.

Ocena:

Wiktor:

Jestem na tak! Sherlock Holmes Pojedynek z Irene Adler to bardzo fajny komiks paragrafowy! Łamigłówki pozwalają pogłówkować nad prawidłowymi rozwiązaniami, śledztwa wciągają i wymagają nie tylko spostrzegawczości, ale też umiejętności dedukowania. A to świetna zabawa! Nie podobała mi się właściwie tylko jedna łamigłówka, która nie została wg mnie wystarczająco opisana (przez to nie bardzo wiedziałem co z nią zrobić).

Kasia:

Mimo drobnych zarzutów jak najbardziej polecam ten komiks o  Sherlocku. To ciekawe, nowe wyzwanie, które dodatkowo zawiera pewną innowację w stosunku do pierwszej części. Nie jest to rozrywka na długie jesienne wieczory, ale pozwala bardzo przyjemnie i niebanalnie spędzić czas w parze lub samemu.

Komiks do recenzji przekazało nam wydawnictwo FoxGames. Dziękujemy!

http://www.foxgames.pl/

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.