publicystyka,  wszystkie

Czy gry planszowe to drogie hobby?

https://www.planszowkiwedwoje.pl/2018/08/czy-gry-planszowe-to-drogie-hobby.html

Jak to właściwie jest z tym naszym hobby? Czy planszówki to rozrywka tylko do ludzi bogatych? Czy może hobby dla każdego?

*Celem tego tekstu nie jest wmawianie komukolwiek, że planszówki są
tanie/drogie (niepotrzebne skreślić 😉 ), nie znajdziecie tutaj prawdy
objawionej, a jedynie moje przemyślenia, kilka porównań cen i sposobów na niedrogie granie.

Zacznę od rzeczy oczywistej – percepcja cen gier planszowych zawsze zależeć będzie od kwestii indywidualnych, takich jak zarobki, koszty utrzymania, inne wydatki, konkurujące o pieniądze zainteresowania itd. To też główny powód, dla którego w naszych recenzjach rzadko komentujemy koszt gier planszowych. Nietrudno zachwycać się niską ceną gry otrzymanej od wydawcy, która dla kogoś innego może być po prostu droga. No ale do rzeczy…

Koszt planszówki w przeliczeniu na przyjemnościogodziny

Ceny gier planszowych wahają się praktycznie od kilkunastu od kilkuset złotych. Rozrzut jest ogromny, ale znaczna część planszówek oscyluje w okolicach 100-150 złotych. To w tym przedziale znajduje się wiele gier euro, które dzięki regrywalności pozwalają na wracanie do nich nawet dziesiątki, jak nie setki razy. Koszt rośnie, jeśli na półce zapragniemy mieć jakiś bogato wydany tytuł pełen figurek. Za taką przyjemność zapłacimy pewnie w okolicach 250-300 złotych, co jest już całkiem pokaźnym wydatkiem.

W takich sytuacjach przypomina mi się zawsze koncepcja jednostki, która kiedyś wpadła mi w oko, prawdopodobnie na forum albo grupie Gry planszowe. Na potrzeby tekstu nazwę ją przyjemnościogodzinami (oryginalna nazwa była pewnie zbliżona, ale niestety już jej nie pamiętam). Pozwala ona nieco inaczej spojrzeć na ceny gier, co uspokaja trochę sumienie. Chodzi w niej o przeliczenie, ile płacimy za godzinę przyjemności, którą czerpiemy z danej atrakcji. Przykłady oczywiście różnią się od siebie, głównie ze względu na jednorazowość i wielorazowość rozrywek, więc trudno porównywać je jeden do jednego, ale…

  • Kino – około 12,5/10 złotych za godzinę rozrywki przy założeniu, że bilet normalny/studencki na film 2D kosztuje około 25/20 złotych. Seans to doświadczenie jednorazowe, więc każda kolejna powtórka wiąże się z ponownym ponoszeniem kosztów.
  • Książka około 4 złotych za godzinę rozrywki, jeśli przyjmiemy, że jedna kosztuje około 40 złotych i spędza się przy niej kilka-kilkanaśćie godzin w zależności od tempa czytania. Naciągnijmy to trochę do 600 minut czytania i otrzymamy podaną wcześniej kwotę. Trzeba jednak pamiętać, że książki to też rozrywka raczej jednorazowa.
  • Kawiarnia około 20 złotych za godzinę, jeśli uznamy, że wypicie herbaty i zjedzenia kawałka ciasta zajmie tyle czasu, a ceny nie są brane z centrum dużego miasta.
  • Gry komputerowe – to temat rzeka i coś, co bardzo trudno mi przeliczyć na nasze przyjemnościogodziny. Niektóre gry PC kosztują około 100-200 złotych, ale zapewniają dziesiątki godzin zabawy. Inne są darmowe i nie ograniczają ich wątki fabularne (np. League of Legends), więc oferują praktycznie nieskończone możliwości. Patrząc jednak na takiego Wiedźmina 3 zaryzykuję stwierdzenie, że jedna przyjemnościogodzina to koszt nieco ponad 1 zł (gra po wyjściu kosztowała około 130 złotych i bez problemu można spędzić w niej około 100 godzin). Mimo że sprzęt elektroniczny to kosztowna rzecz, to nawet kilkuletni (porządny) komputer pozwala cieszyć się nowymi tytułami. Warto też wspomnieć, że gry komputerowe z czasem tanieją, niekiedy nawet znacznie.
  • Gry planszowe – również sprawiają sporo trudności z wyliczeniem ceny jednej godziny zabawy, bo na ogół oferują możliwość rozegrania praktycznie dowolnej liczby partii. Patrząc na moje ulubione gry (Inis, Terraformację Marsa) i zakładając, że w każdą zagram 10 razy w roku daje to około 3,5 – 7 złotych za godzinę (Inis: 140 dzielone na 10 partii po 2 godziny; Terraformacja 110 dzielone na 10 partii po 3 godziny). Nawet Gloomhaven, które kosztowało nas niecałe 440 złotych po 40 dwugodzinnych scenariuszach daje wynik w okolicach 5,5 zł. Droższe i większe gry są na ogół dłuższe, dzięki czemu nawet nie sięgając po nie tak często wyrabiamy naszą „godzinówkę”. W przeciwieństwie np. do kina koszt jednej przyjemnościogodziny będzie spadał z każdą kolejną partią. Jeśli kwoty podzieli się jeszcze np. na dwoje (prawie zawsze gram przy jednym stole z Kasią) będę one niższe.

Te szacunkowe wyliczenia pokazują, że gry planszowe wcale nie są tak drogie, jak mogłoby się wydawać. Im częściej wracamy do danego tytułu, tym bardziej opłacalność jego zakupu rośnie. Idealnym przykładem mogą być Osadnicy: Narodziny Imperium, w których z Kasią grałem pewnie ponad ze 100 razy – kosz jednej godziny przyjemności wyniósł 1,3 zł, a to trzeba przecież podzielić jeszcze przez dwa!

Meeple z naklejkami zastępujące drewniane kostki w Lords of Waterdeep.

Dodatki, inserty i inne bajery

Nie zawsze jednak jest tak kolorowo. Czytając różne relacje w sieci, ale też patrząc na znajomych i nasze początki przygody z planszówkami w oczy rzuca się jedna rzecz – gry planszowe wciągają. Może to efekt czegoś nowego, niekiedy słomiany zapał i nagła fascynacja, ale często po kupnie pierwszej planszówki następuje zakup kolejnej i kolejnej… Kilka tytułów zamówionych naraz potrafi osiągnąć znaczną kwotę i zaowocować dziką spiralą kupowania niemal wszystkiego, co pojawia się na rynku. Wydawcy gier i producenci różnych gadżetów też nie mają szacunku do portfeli graczy. Dodatki do ulubionych tytułów, metalowe monety, bajeranckie meeple, promocyjne zestawy kart, małe pakiety zawierające figurkę i kilka innych elementów… Fascynacja grami i ciągota do zakupów mogą szybko skończyć się uszczupleniem stanu konta, a czasami naprawdę trudno się powstrzymać przed dodaniem kolejnego produktu do koszyka.W końcu „do darmowej wysyłki brakuje ci jeszcze tylko 200 złotych” ;).

Do tego dochodzą jeszcze dobra nawet wśród planszówkowiczów uważane za luksusowe – inserty (drewniane konstrukcje pozwalające porządkować elementy w grach), opcjonalne maty, ulepszone komponenty itd. Na ogół nie mają one przełożenia na wrażenia z rozgrywki, ich zadaniem jest uatrakcyjnianie wyglądu gier albo skracanie czasu przygotowania/składania do partii. Na początku łatwo się tym wszystkim zachłysnąć. Oczywiście z czasem chce się trochę podrasować swoje ulubione tytuły. Niekiedy zakup insertu, skrzyni na grę czy zestawu pudełek jest też najlepszym wyjściem, które pozwala zaoszczędzić sporo czasu. Nie jestem fanem zaglądania innym do portfeli i rozumiem, że niektóre zbędne z mojej perspektywy gadżety mogą sprawiać komuś radochę. Byle dzieci nie głodowały ;).

Co jednak zrobić, gdy stan domowych finansów nie pozwala nie tylko na zakup insertów i dodaktów, ale nawet na regularne powiększanie kolekcji? Bez obaw, jest kilka opcji!

Drewniane mięska zamiast kostek w Wojownikach Midgardu.

Tanie granie

Kupno i sprzedaż

Gry planszowe mają tę zaletę (albo wadę, jeśli spojrzeć z perspektywy kupującego), że nawet używane nie tracą aż tak wiele na wartości. Każdą średnią czy większą planszówkę można po jakimś czasie odsprzedać za 2/3 jej ceny, a niekiedy nawet drożej, gdy nakład danego tytułu się skończy. Warto też szukać gier w promocji, bo czasami można w taki sposób zgarnąć świetne tytuły w rozsądnych cenach. Po zakupie kilku pierwszych gier można więc utrzymywać całkiem sporą rotację pudełek sprzedając te, które trochę się już znudziły i nabywając nowe. Oczywiście kolekcja będzie się kurczyła i w końcu znów trzeba będzie dopłacać.  Chyba że w międzyczasie trafi się na swojego świętego graala, czyli planszówkę idealną, która wyeliminuje potrzebę sięgania po nowe tytuły.

Granie w lokalach

Knajpki wyposażone w planszówki to coraz popularniejszy widok. Gry można znaleźć już w wielu kawiarniach i pubach, chociaż bardzo często są to proste tytuły w rodzaju Monopoly. Większe miasta mogą się jednak pochwalić lokalami nastawionymi typowo na planszówkowiczów, które oferują bogatą kolekcję gier. To dobre rozwiązanie dla osób, którym budżet nie pozwala na zakup własnego pudła. Trzeba jednak pamiętać, że taka przyjemność też kosztuje – w lokalu wypada coś zamówić, a siedząc przy planszówkach kilka godzin może okazać się, że bardziej opłacalnym wyjściem jest po prostu kupno gry. Chociaż taki wypad pozwala wyrwać się z domu i połączyć granie ze zjedzeniem/wypiciem czegoś na mieście.

Sklepy i wypożyczalnie

Niektóre sklepy planszówkowe mają po kilka stolików, przy których można zagrać w coś przed zakupem. Zdarza się też, że sklepy stacjonarne oferuję opcję wypożyczenia gry na kilka dni, a jeśli tytuł się spodoba często można go kupić taniej o cenę zapłaconą przy wypożyczaniu. Pozwala to przetestować dany tytuł i sprawdzić, czy warto mieć go na półce.

Granie na konwentach

Imprezy związane z fantastyką i planszówkami to doskonałe miejsca do poznania nowych tytułów. Pokaźne zbiory planszówek, osoby mogące pomóc w nauce zasad i stoliki pełne graczy – to wszystko zachęca do odwiedzenia wydarzenia takiego jak Gramy, Planszówki na narodowym albo Pyrkon. Największe imprezy są jednak płatne, chociaż możliwość spędzenia tam wielu godzin sprawia, że wydatek nie jest taki duży. Festiwal Gramy kosztuje np. około 30/15 złotych za dwudniowy bilet normalny/ulgowy. Warto zapoznać się z kalendarzem konwentów i poszukać czegoś niedrogiego w swojej okolicy.

Kasia testująca IceCool na Festiwalu Gramy

Lokalne kluby gier planszowych

W dużych miastach to już niemal standard, a lokalne kluby i grupy graczy pojawiają się też w mniejszych miejscowościach. Wystarczy poszukać informacji na Facebooku, stronach lokalnych stowarzyszeń zajmujących się fantastyką (ta często idzie w parze z planszówkami) albo na forum (link). Spotkania takie na ogół są bezpłatne i otwarte dla nowych graczy.

Wizyty u innych graczy

To już bardziej prywatna forma grania, ale regularnie spotykające się grupy często poszukują dodatkowych ludzi do konkretnych tytułów. Opcja jest zdecydowanie tańsza niż wizyta w planszówkowym lokalu, bo przekąska/napój do przyniesienia to na ogół koszt kilku złotych. Spokojniejsza atmosfera sprzyja nauce nowych tytułów, a gdy wszyscy przypadną sobie do gustu, można będzie liczyć na kolejne spotkania, które mogą przerodzić się w stałą ekipę do grania. Gdzie szukać osób szukających dodatkowych graczy? Najlepiej chyba poprzez Facebooka i grupy poświęcone planszówkom w danym mieście (np. Zaproś mnie na planszówkę, Planszówki – Trójmiasto, Wrocław – Gry Planszowe itd.).

Kupno gry na spółkę

W planszówki na ogół grywa się z innymi ludźmi, jeśli więc ktoś ma stałą ekipę, z którą spotyka się przy stole, to można rozważyć wspólny zakup gry. To znacznie obniża koszty, a gdy cały interes nie wypali (np. jednemu ze składających się tytuł nie podejdzie) zawsze można za jakiś czas odkupić udziały znajomych, rozkładając tym samym wydatek w czasie. To dobre rozwiązanie dla stałych grup, które i tak na ogół grają we własnym gronie.

Biblioteki

Co? Gry w bibliotekach? Tak jest! Gry planszowe pojawiają się powoli w bibliotekach, gdzie można korzystać z nich tak samo jak z książek. Warto więc zajrzeć na strony tych instytucji znajdujących się w okolicy i sprawdzić, czy czasami nie ma tam też bazy dostępnych gier planszowych. Czasami warto też odezwać się do takiej biblioteki i zasugerować, że planszówki byłyby ciekawym dodatkiem, który mógłby zainteresować odbiorców. Dla bardziej zaangażowanych pozostaje też budżet obywatelski. W 2018 roku w Krakowie do sfinansowania zakwalifikował się projekt Biblioteki Gier Planszowych!

MatHandel

MatHandel to akcja polegająca na wymienianiu się grami. Cała procedura wymaga przeczytania poradnika i dostosowania się do jego zapisów, jednak wszystko to z zewnątrz wygląda bardziej skomplikowanie niż działa w rzeczywistości. Dzięki tej inicjatywie można pozbyć się niechcianych gier i w zamian otrzymać coś, na czym nam bardzo zależy. Oczywiście nikt nie daje gwarancji, że na naszą grę znajdą się akurat chętni, ale warto spróbować! O MatHandlu można poczytać np. na forum.

Prezenty

Urodziny, święta, dzień dziecka? To doskonałe okazje, by wzbogacić swoją kolekcję o jakąś planszówkę. Jeśli poluje się na coś droższego, zawsze można poprosić o prezent w postaci gotówki, którą dorzuci się do wymarzonej gry.

Konkursy

Śledząc różne strony z planszówkami można natknąć się na wszelkiej maści konkursy. Raczej nie ma co liczyć na rozdawanie w taki sposób największych i najdroższych gier, jednak przy odrobinie kreatywności, zaangażowania i szczęścia można zgarnąć naprawdę ciekawe planszówki. Kosztem jest na ogół napisanie komentarza albo wysłanie e-maila, więc warto próbować. To świetny sposób na powiększenie własnej kolekcji! Żeby nie pozostawać gołosłownym – za kilka dni na Planszówkach we dwoje pojawi się konkurs, w którym wygrać będzie można grę Manhattan!

To w końcu planszówki są tanim 

czy drogim hobby?

Na pewno planszówki mają potencjał do drenowania portfela i stanu konta. Szczególnie jeśli obudzi się w kimś żyłka kolekcjonera, który nie tylko zbiera gry i dodatki, ale ulepsza też komponenty, kupuje inserty i koszulkuje każdą kartę. Jednak według mnie gry planszowe są w zasięgu każdego, kto jest gotów włożyć w to hobby minimum wysiłku. Duża część planszówkowiczów to ludzie otwarci i chętni do pomocy, którzy z przyjemnością spotkają się z kimś nowym i pokażą mu kilka tytułów. Opcji na niedrogie albo całkowicie darmowe nie brakuje. Dla chcącego nic trudnego!

Ciężarówką przez Galaktykę – jedna z moich ulubionych gier! Za około 100 złotych zapewnia masę frajdy.

12 komentarzy

  • Unknown

    Zastanawiałem się nad kosztami tego hobby głównie, gdy przychodziło mi płacić fakturę za kolejne pudło gier. Gram regularnie od około roku. Obecnie mam dwie szafki różnych tytułów za jakieś 2500-3000 zł.
    Najdroższa gra to 7 cudów z dodatkami (liderzy, miasta, jubileuszowe karty liderów, jubileuszowe karty miast, Wonder Pack i nieoficjalnymi Lost Wonders, Żeglarze, Mity, Ruiny, Imperia), ale spędziłem przy niej tyle czasu ze znajomymi i przyjaciółmi, że uważam to za świetną inwestycję. Kilkadziesiąt partii w różnym gronie, od 3 do nawet 11 osób i 90% dopisuje na koniec humor.
    Przeliczanie nie ma głębszego sensu, zawsze wychodzi, że planszówki są tanie. Przecież tylko przy nich spędzasz wspólnie czas bez względu na wiek, inne zainteresowania, czy to ile osób wpadnie. Masz gości? Wyciągasz jakiś lekki tytuł, potem następny i tak do wieczora (albo 4 nad ranem).
    Z przyjaciółmi stosujemy też zasadę, żeby nie dublować tytułów. Ja ma 7cudów, drugi Scythe ze wszystkimi dodatkami, trzeci Agricolę z dod. itp. Zawsze jest możliwość pożyczyć.

    • Planszówki we dwoje

      Nasi znajomi kupują gry, które później leżą na półkach, bo grają i tak głównie u nas, a rzadko mamy czas na coś spoza kolejki recenzenckiej. Chociaż od czasu do czasu się udaje, od kiedy ich poznaliśmy też trochę już przystopowali z zakupami :D.
      – W.

  • Mateusz

    Owszem, planszówki są drogie. Za mogą ulubioną grę zapłaciłem blisko 300 zł, ale to nawet setki godzin rozrywki dla mnie, moich przyjaciół i rodziny. Warte każdej ceny!

  • Koliber

    I tak to rzeczywiście wygląda 🙂 Warto przypomnieć, że w kinie to "tylko" siedzimy i każdy sobie rzepkę skrobie, a przy grach dochodzi jeszcze interakcja z bliźnim 🙂

  • Anonimowy

    jak się nie ma pracy ani żadnych grających znajomych, to wychodzi to straszliwie drogo… Dlatego muszę koniecznie znaleźć dużą solówkę, żeby kupić raz… a następną grę może za rok…

  • kuba

    Dodam tylko z perspektywy właściciela kawiarni z planszówkami dwie rzeczy:
    – takie miejsca powstają już teraz również w mnniejszych miejscowościach /vide Mosina i nasza GRAnatowa Cafe Club, choć nie jesteśmy mam nadzieję wyjątkiem/
    – coraz więcej miejsc powstaje, jednak przeważająca ich część to pub/kawiarnia itp z kilkoma czy kilkunastoma grami mieniąca się miejscem dla planszówkowiczów…porządnych miejscówek jest mniejszość i trzeba ich poszukać 🙂

    Poza tym dobre podsumowanie 🙂
    PS. nie brałbym konieczności zakupu czegoś do picia czy jedzenia w takich miejscach jako zła koniecznego – za coś trzeba m.in gry kupić i utrzymać…poza tym należy takie spotkania traktować jako właśnie czas ze znajomymi, rodziną którego nigdy nie jest za wiele 🙂

    pozdrawiam

    • Planszówki we dwoje

      Nie miałem na myśli, że to zło konieczne! Chodziło raczej o to, by nie traktować takich miejsc jako darmowych stolików, gdzie na kilka osób jedna siedzi przy szklance wody ;). Sami od czasu do czasu lubimy wyskoczyć pograć na mieście, nie tylko do lokalu typowo planszówkowego, bo w sumie z własną grą można rozłożyć się praktycznie w każdej kawiarni. No ale spotykając się we czwórkę (my + znajomi) przepuszczamy łącznie jakąś sensowną planszówkę. Jest tak jak mówisz, to takie dwa w jednym: granie połączone z wyjściem, zjedzeniem jakiegoś ciasta, wypicia kraftowego piwka itd.
      – W.

      PS Już nawet sprawdzałem, jak wygląda dojazd pociągiem z Poznania do Mosiny, bo jak uda nam się kiedyś wybrać do stolicy Wielkopolski pewnie Was odwiedzimy :P.

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.