wszystkie,  recenzje planszówek

Zamek Smoków – recenzja

Zamki to lubiana przez autorów planszówek tematyka. Tym razem zamiast do realiów średniowiecza albo fantasy zostajemy przeniesieni na Daleki Wschód, który nie jest jednak pozbawiony elementów fantastycznych. Zadanie jest proste: zbudować najlepszy zamek, który zapewni jednemu graczowi przychylność Pradawnego Smoka. 

Wiek: 8+
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: około 45 minut
Wydawca: Rebel
Tematyka :Chiny, smoki 
Główna mechanika: dokładanie kafelków
Dla: początkujących i średnio zaawansowanych; miłośników Mahjonga
Przypomina nam: Azul
BGG: Dragon Castle
Instrukcja: Zamek Smoków

Grę przekazało nam wydawnictwo Rebel.

Wygląd i wykonanie:

Wiktor:

W Zamku Smoków dominuje biel płytek, która sprawia, że planszówka wygląda dość elegancko. Ilustracje na pudełku i kartach są stonowane i przyjemne dla oka. Grę mógłbym śmiało pokazać komuś uważającemu, że to niepoważna rozrywka dla dzieci – być może zmieniłaby jego zdanie. Najważniejszym elementem Zamku Smoków są płytki tytułowych budowli, z których będą powstawały włości poszczególnych graczy. Pojedynczy kafelek nie jest jakoś zauważalnie ciężki, ale wszystkie zebrane w woreczku ważą już swoje.

Jakości wydania nie mam nic do zarzucenia, chociaż muszę wspomnieć, że plansza i planszetki mogłyby być nieco grubsze. Ich obecna forma w żaden sposób nie przeszkadzała mi podczas rozgrywek, ale gdzieś tam kołatały mi się myśli, że wyglądałyby lepiej, gdyby były bardziej solidne. Naszą wersję gry uzupełniliśmy też o lniany woreczek na płytki – dzięki niemu prezentuje się jeszcze lepiej.

Kasia:

Zamek Smoków to przede wszystkim płytki (czy też kafelki) wykonane z matowego tworzywa, przyjemnie ciężkie, ozdobione kolorowymi symbolami  i zwiększające przyjemność z rozgrywek. Ciekawe, namalowane w artystycznym stylu są również rysunki na poszczególnych komponentach gry, w tym na planszetkach graczy i planszach głównych. Te są jednak trochę zbyt cienkie i giętkie – biorąc pod uwagę porządne wykonanie pozostałych komponentów chciałoby się czegoś nieco solidniejszego.

Ogólnie jednak gra prezentuje się na stole bardzo elegancko, a wygodna wypraska pomaga w posegregowaniu wszystkich elementów. Uważam, że fajnym dodatkiem byłby jednak estetyczny woreczek do przechowywania kafli – my zaadaptowaliśmy w tym celu inny
znaleziony w domu. Trzeb też pamiętać, że przed każdą rozgrywką trzeba poświęcić chwilę na ułożenie odpowiedniej konstrukcji z płytek, co wymaga odrobiny cierpliwości.

Ocena Wiktora: 8/10
Ocena Kasi: 7,5/10

Zasady i instrukcja:

Wiktor:

Celem Zamku Smoków jest zbudowanie własnej fortecy, która powstanie z cegieł dobranych z tytułowej, znajdującej się na środku stołu budowli. Oczywiście odpowiednie dokładanie kafelków na swojej planszetce przekłada się na punkty, które określą na koniec zwycięzcę.

W swojej turze gracz musi zrobić jedną z trzech rzeczy:

  • dobrać dwie identyczne płytki, których dłuższa krawędź jest odsłonięta (pierwsza musi być dobrana z najwyższego poziomu), dołożyć je do swojego zamku;
  • dobrać i dołożyć do swojego zamku jedną  płytkę z najwyższego poziomu oraz dobrać do swojej puli jedną świątynię;
  • odrzucić płytkę z najwyższego poziomu i zdobyć punkt.

Wszystkie płytki dobiera się oczywiście ze wspólnego zamku znajdującego się na środku stołu i dokłada do swoich prywatnych fortec. Po co to wszystko? Punkty dostaje się za łączenie grup płytek tego samego koloru, które odwraca się wówczas rysunkiem do dołu. Na takich płytkach można kłaść później kolejne. Im większa grupa kafelków, tym więcej punktów. Dodatkowo punktują jeszcze świątynie (daszki) stawiane na odwróconych (czyli tych domkniętych) płytkach. Im wyżej, tym więcej punktów (od jednego do trzech). Trzeba więc kombinować tak, by nie zablokować sobie możliwości dokładania kolejnych kafelków, tworzyć jak największe grupy, ale jednocześnie piąć się w górę.

Reguły przewidują też dodatkowe możliwości punktowania, które zawarto na kartach (tryb zaawansowany). Instrukcja Zamku Smoków jest napisana przystępnie, podaje też sporo przykładów, które dobrze ilustrują zasady. Na końcu książeczki znajdują się alternatywne układy zamków oraz opis kart smoków i duchów (wprowadzających nowe zasady punktowania i nowe akcje). Nie wszystkie ikony są  bardzo intuicyjne, ale instrukcja pomaga się w nich połapać.

Kasia:

Podstawowe zasady Zamku Smoków są bardzo łatwe do przyswojenia, a osoby mające wcześniej styczność np. z komputerowym Mahjongiem będą miały ułatwione zadanie. Nieco komplikacji wprowadzają dodatkowe karty, które w wariancie zaawansowanym wprowadzają nowe możliwe akcje oraz cele punktujące na koniec gry. Większość z nich jest dość nieskomplikowana, więc nawet bardzo początkujący gracze mogą spokojnie siadać do Zamku Smoków zaczynając od trybu podstawowego, z czasem zwiększając sobie poziom trudności i urozmaicając rozrywkę.

Ocena Wiktora: 9/10
Ocena Kasi: 8,5/10

Rozgrywka:

Wiktor:

Mahjong czy tam Mahjong solo… Podobno to na nim wzorowali się autorzy Zamku Smoków. Niestety nie napiszę tutaj nic o wtórności, zżynaniu pomysłów i kopiowaniu rozwiązań, bo w Mahjonga po prostu nie grałem. Do tytułu wydanego przez Rebela mogłem więc podejść bez uprzedzeń i z góry założonej oceny. Jakie były moje wrażenia?

Zamek Smoków to tytuł spokojny i rodzinny, w swoich założeniach zbliżony do recenzowanego jakiś czas temu Azula. Tutaj też dobieramy płytki ze środka stołu i układamy je na własnej planszetce. W grze jest jednak mniej ograniczeń, dzięki czemu elementy można układać praktycznie w dowolnych miejscach. Zabawa ma dwa główne cele: budowanie jak największych grup kafelków oraz stawianie na nich świątyń. Każde z tych działań pozwala zdobywać punkty, co dodaje grze nieco różnorodności – niekiedy opłaca się brać „lepsze” płytki, na których można budować dodatkowe świątynie, innym razem poluje się na kafelki, których jest najwięcej. Ciekawym rozwiązaniem są różne początkowe układy głównego zamku, dostosowywane do liczby graczy. Dzięki połączeniu tego z losowym rozłożeniem kafelków partia za każdym razem wygląda nieco inaczej.

W przeciwieństwie do Azula, w Zamku Smoków czułem ducha rywalizacji. Co chwilę któryś z przeciwników zdobywał punkty, zabierał potrzebne mi kafelki albo starał się przybliżyć koniec rozgrywki. Mimo że nie ma tutaj wielkiej interakcji, to od czasu do czasu udaje się podebrać potrzebne komuś płytki. W połączeniu z ich dostępnością (pobierać można tylko te leżące na zewnątrz konstrukcji) sprawiało to, że niekiedy jeden złośliwy ruch potrafił nieźle namieszać w planach przeciwników.

Sama zabawa była dość lekka i niewymagająca, jednak również wciągająca. To przykład zgrabnie zrobionej gry rodzinnej, którą można zaprezentować praktycznie każdemu. W podstawowym wariancie nie za bardzo dostrzegam kwestie, na które mógłbym ponarzekać.

Zamek Smoków przewiduje jednak również tryb zaawansowany, w którym do gry wkraczają karty smoków i zwierzęcych duchów. Te pierwsze są dodatkowymi warunkami punktowania za różnego rodzaju układy płytek (odkryte kafelki danego typu, rozmiar i wysokość grup klocków itd.). To miłe urozmaicenie, które wprowadza do zabawy dodatkowy element, który można wziąć pod uwagę budując swoje zamczysko. Nie muszę chyba wspominać, że karty te pozytywnie wpływają na regrywalność. Mniej spodobały mi się zwierzęce duszki, które rozwijają zabawę o dodatkową akcję pozwalającą np. dobierać kafelki wbrew podstawowym zasadom, przemieszczać je itd. W naszych partiach aktywowaliśmy je bardzo sporadycznie, często wydawały mi się mało intuicyjne albo po prostu nieopłacalne. Nie jest to jednak ich wadą, bo w żaden sposób nie psuły mi frajdy z zabawy – były po prostu zbędnym dodatkiem, który jednak ktoś inny może wykorzystać lepiej.

Zamek Smoków bardzo dobrze się skaluje! Bawiłem się dobrze niezależnie od tego w jakim gronie siadaliśmy do partyjki. Kilka razy zdarzyło się nam nawet zagrać z ustawieniem początkowym przewidzianym dla innej liczby osób, nie wpłynęło to jednak na zabawę.

Czas na wady! A dokładniej jedną, która czasami daje się we znaki – odwracanie płytek to niekiedy bardzo precyzyjna robota. Gdy jakiś kafelek otoczony jest wysokimi wieżami, to trzeba się nagimnastykować, by wyciągnąć go ze swoistej studni. Zdarza się, że podczas operacji inne płytki rozsuwają się, co powoduje konieczność naprawy naszego zamku. Przygotowanie do partii też bywa nieco uciążliwe, szczególnie jeśli zajmuje się nim jedna osoba. Dlatego też instrukcja sugeruje, by zaangażowali się w to wszyscy gracze – wówczas idzie to zdecydowanie szybciej i sprawniej.

Kasia:

Już na pierwszy rzut oka widać na jakim klasyku bazuje mechanika Zamku Smoków. I uważam, że jest to bardzo fajny zabieg, który może przyciągnąć do tej planszówki wielu graczy. Sama byłam niesamowicie ciekawa jak można zrobić z Mahjonga solo coś fajnego dla czterech osób, i to z twistem.

Jeśli chodzi o losowość, to tej w Zamku Smoków w zasadzie brak – poza początkowym rozmieszczeniem kafli nic tu nie dzieje się przypadkowo. Jedyną nieprzewidywalnością, z jaką trzeba się mierzyć podczas partii są działania rywali. Podobnie sprawa ma się z interakcją – jej znacznie jest zupełnie marginalne. Rzadko spogląda się do przeciwników, a podkradnięcie kafla, który byłby komuś potrzebny ma sens jedynie przy niewielkim wyborze pozostałych na stole płytek (np. pod koniec rozgrywki). To sprawia, że Zamek Smoków jest grą bardzo spokojną, relaksującą, zupełnie tak jak jego pierwowzory znane np. z ekranów komputerów.

Jak już wspomniałam wcześniej, dzięki wielu dodatkowym kartom modyfikującym delikatnie zasady bardzo duża jest regrywalność Zamku. Każda partia wygląda tu inaczej i stanowi niepowtarzalne wyzwanie nie tylko z powodu zmieniających się kart (o ile z nich korzystamy), ale także odmiennego rozkładu kafli, oraz dzięki możliwości bardzo różnego ich startowego ułożenia.

Jak dla mnie jedynym drobnym minusem gry jest niewielki repertuar emocji pojawiających się podczas rozgrywki. Z tego względu jest to planszówka dobra jako wyciszenie po ciężkim dniu, choć ja wolę, kiedy nad stołem mam odrobinkę więcej adrenaliny. Jak to miało miejsce choćby w porównywalnym Azulu, gdzie było np. nieco więcej negatywnej interakcji. Mam też wrażenie, że głębia strategiczna była tam trochę większa.

Niezaprzeczalną zaletą Zamku Smoków jest natomiast przyjemne poczucie tworzenia czegoś podczas partii. Układanie własnego zamku jest bowiem ważną częścią rozgrywki, i to wcale nie taką prostą jak by się mogło początkowo wydawać. Z tego też względu satysfakcję daje takie rozplanowywanie budowy, by w efekcie móc pochwalić się najbardziej imponującą (i dająca najwięcej punktów) konstrukcją.

Co ważne gra bardzo dobrze się też skaluje. W zasadzie nie ma znaczenia ile osób siedzi przy stole, ponieważ partie przebiegają bardzo dynamicznie, nie ma tu paraliżujących decyzji i tylko od czasu do czasu nagłe zniknięcie upatrzonych płytek może wywołać delikatny przestój.

Ocena Wiktora: 8/10
Ocena Kasi: 7,5/10

Gra we dwoje:

Wiktor:

Zamek Smoków we dwoje różni się jedynie proponowanym układem startowym. Fortece dla tego trybu mają najwięcej kamieni na dolnym poziomie, dzięki czemu nie ma problemów z dostępnością płytek ułożonych na górze. Układanie kafelków sprawdza się dobrze w każdym gronie, we dwoje bawiłem się bardzo dobrze. Zamek Smoków może więc nadać się dla osób grających w parach, a dzięki swojej prostej i abstrakcyjnej mechanice poleciłbym go też osobom z pokolenia moich rodziców. Chętnie wrócę do tego tytułu, niezależnie od liczby współgraczy! 🙂

Kasia:

Jak już pisałam wyżej, Zamek Smoków skaluje się bardzo dobrze, i to samo dotyczy także wariantu dwuosobowego. W instrukcji przewidziano specjalne startowe ułożenia dla najmniejszej liczby graczy, ale zależnie od preferencji samych grających można też śmiało próbować różnych ustawień, które zapewniają odmienne wrażenia z partii. Ze względu na bardzo małą interakcję w tym tytule, w zasadzie nie odczuwałam różnic pomiędzy rozgrywkami dwuosobowymi, a tymi w liczniejszym gronie.

Ocena Wiktora: 8/10
Ocena Kasi: 7,5/10

Podsumowanie:

Wiktor:

Zamek Smoków to ładna i dobrze wykonana gra (ale grubszymi planszami bym nie pogardził), która ma proste i przystępne reguły. Mimo że partie nie są pełne interakcji i dynamicznych zwrotów akcji, to układanie płytek nie jest nudne (element wyścigu w zbieraniu danych kolorów, zbliżający się nieuchronnie koniec kafelków i partii) i sprawia przyjemność. Gra bardzo dobrze się skaluje, a jej mechanika jest na tyle zrozumiała i sprytna, że sprawdzi się w każdym gronie. Celowo w recenzji nie opisujemy klimatu, bo tego tutaj nie ma.

Kasia:

Zamek Smoków to pozycja rodzinna, lekka, niezbyt emocjonująca, choć wymagająca skupienia i planownia. Do minimum ograniczone są tu zarówno losowość jak i interakcja, ciekawie natomiast rozwinięto podstawowy pomysł, zwiększając mocno regrywalność tytułu. Trzeba jednocześnie pamiętać, że jest to planszówka typowo abstrakcyjna. Gra jest bardzo ładnie wykonana, a przed każdą rozgrywką trzeba poświęcić chwilę na przygotowanie do partii. Istotną zaletą jest to, że Zamek Smoków działa równie dobrze we dwoje, troje czy czworo.

Woreczek prywatny, nie znajdziecie go w zestawie!

Ocena:

Wiktor:

Nie znałem Mahjonga, ale cieszę się, że poznałem Zamek Smoków. To świetny, abstrakcyjny tytuł dla rodzin, osób starszych, ale i zaawansowanych graczy. Po prostu polecam, co tu dużo gadać!

Kasia:

Zawsze lubiłam komputerowe czy też komórkowe wersje Mahjonga i moje odczucia z partii w Zamek Smoków są podobne do wrażeń z tamtych rozgrywek. Gralo się miło, a poza tym zawsze przyjemnie jest obcować z tak estetycznie wykonaną planszówką. Na pewno poleciłabym Zamek Smoków wszystkim lubiącym relaksujące, pasjansopodobne planszówki. Gra świetnie nada się także na prezent dla niegrających, zwłaszcza jeśli mieli wcześniej styczność z jakąś formą Mahjonga.

Plusy:

  • ładna
  • neutralny temat
  • proste zasady
  • duża regrywalność
  • dobre skalowanie

Minusy:

  • momentami skomplikowane odwracanie leżących niżej płytek
  • cienkie planszetki (chociaż nie przeszkadzają w zabawie) 
  • mało emocjonująca [K.]

Grę przekazało nam wydawnictwo REBEL. Dziękujemy!

8 komentarzy

  • Unknown

    W większości opinii słyszy się, że Zamek Smoków mimo wszystko lepszy od Azula. dlatego zastanawia mnie jak to jest, że Azul jest dużo wyżej w rankingu bgg i zdobywa wiele nagród ze Spiel des Jahres na czele, a Zamku zaś cisza…

    • Planszówki we dwoje

      Azul był chyba głośniejszą grą, a jednak hype robi swoje. Może w tym przypadku, w porównaniu do totalnie abstrakcyjnego Azula, zniechęca też temat? Zamek Smoków wydaje mi się też trochę bardziej złożony, może dlatego przegrywa w kategorii gier rodzinnych… Kasi trochę bardziej podobał się Azul, mi wyraźnie bardziej podszedł Zamek Smoków, więc też co gracz, to opinia :P.
      – W.

    • Planszówki we dwoje

      Kasi się podobał też mechanicznie, moja część recenzji była mniej przychylna, bo zabrakło mi w nim emocji. Zdecydowanie wolę Zamek Smoków, który zapewnia zbliżoną rozrywkę, ale jest wg mnie ciekawszy :).
      – W.

    • Planszówki we dwoje

      To zawsze dobry pomysł, ale mi jednak Azul średnio podszedł. Mechanika była okej, ale coś mi tam zgrzytało, nie czułem tej rywalizacji…
      – W.

    • Planszówki we dwoje

      Dla Kasi Azul, dla mnie Zamek Smoków! 😛
      Ale zostaje z nami Zamek Smoków, bo Kasi też się podoba, a mnie Azul dość wyraźnie rozczarował. Do Zamku chętnie usiądziemy oboje, do Azula tylko Kasia ;).
      – W.

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.