porównania

Popularne gry kafelkowe – porównanie 8 gier

https://planszowkiwedwoje.pl/2017/03/popularne-gry-kafelkowe-porownanie.html

W tekście znajdziecie zestawienie w kilku kategoriach aż siedmiu rodzinnych gier takich jak: Carcassonne, Carcassonne: Gorączka złota i Star Wars, Festiwal lampionów, Kakao, Kingdomino oraz Wyspa Skye.

Porównywanie trzech eurasów w poprzednim wpisie tego typu wydawało mi się zadaniem trudnym, ale teraz porwałem się z motyką na kafelkowe słońce. Miejsca w poszczególnych kategoriach przydzielane oczywiście subiektywnie, chociaż starałem się, by sympatia do poszczególnych tytułów nie odciskała na tekście zbyt dużego piętna.

Lubisz gry kafelkowe? Przeczytaj też porównanie Ogródka, Parku niedźwiedzi i Patchworka!

Prostota zasad:

Opisywane gry kafelkowe to planszówki rodzinne, z przystępnymi zasadami i niewielką liczbą akcji do wykonania. Wszystkie charakteryzuje też dość krótka instrukcja. Wydaje mi się, że żadna z nich nie powinna być zbyt dużym wyzwaniem nawet dla początkujących. Właściwie, to poza Wyspą Skye gry mają bardzo zbliżony poziom trudności, ale i tak podjąłem się karkołomnego zadania ich uszeregowania.

  1. Kingdomino – najprostsze zasady w zestawieniu. Gra sprowadza się do wybierania spośród dostępnych kafelków i dokładania ich do swojego królestwa. Nie ma tutaj żadnych akcji specjalnych i większych restrykcji dotyczących ułożenia kafli, trzeba jedynie pamiętać, że królestwo nie może przekroczyć rozmiaru 5×5 pól, a dokładana płytka musi pasować chociaż jednym terenem do któregoś już leżącego. Grę bez problemu załapią nawet młodsi gracze.
  2. Festiwal lampionów – gra z oznaczeniem Mensa Select, czyli planszówka
    pobudzająca szare komórki. Struktura tury jest w niej ciut bardziej
    rozbudowana niż w Kingdomino, a zbieranie punktów odbywa
    się nie dzięki dokładaniu kafelków, a przez zbieranie zestawów kart.
    Zasady w instrukcji przedstawiono jednak bardzo przystępnie. Osoby nieznające innych planszówek w mig powinny pojąć reguły zabawy.
  3. Carcassonne – największy klasyk na liście swoje miano zyskał między innymi dzięki prostym regułom zabawy. Dokładane w grze kafelki muszą pasować do siebie typem terenu – drogami, miastami, łąkami, a każdy z nich punktuje i działa trochę inaczej. To jednak wciąż bardzo prosta gra. Początkujący podczas pierwszych zmagań mogą mieć niewielkie trudności z ogarnięciem farmerów, czyli pionków punktujących za dokończone miasta na swoich łąkach. Poza tym po rozegraniu ze dwóch partii Carcassonne nie będzie miało już żadnych tajemnic związanych z regułami.
  4. Carcassonne: Star Wars – kolejna modyfikacja dokładania kafelków. Tym razem dodano mechanikę walki, ale to nie ona wprowadza zamieszanie. Odpowiedzialna za nie jest możliwość wskakiwania na planety, czyli coś nieznanego z wcześniej spotkanych przeze mnie gier z serii. Przyznam, że reguła ta sprawiła trochę problemów, głównie przez to, że znałem klasyczne Carcassonne. Wciąż jednak zaprezentowanie nowemu planszówkowiczowi gwiezdnowojennej odmiany Carcassonne nie będzie dla niego skokiem na zbyt głęboką wodę. Paradoksalnie mimo prostszych zasad od Gorączki złota, C:SW ma według mnie trochę gorzej napisaną instrukcję.
  5. Kakao – najbardziej z zestawienia kojarzy mi się z Festiwalem lampionów,
    bo i tutaj dokładane kafelki mają wpływ na przeciwników. Reguły gry są proste i intuicyjne, pewnego wysiłku może wymagać jedynie zapamiętanie reguł działania żetonów boga słońca oraz punktowania świątyń. Początkowo Kakao sprawia wrażenie planszówki trudniejszej pod kątem zasad, niż jest w rzeczywistości. Wynika to głównie z bardziej strategicznego charakteru zabawy niż np. w przypadku serii Carcassonne.
  6. Carcassonne: Gorączka złota – to trzecia opisywana tutaj odsłona serii. Główne reguły wciąż pozostają bez zmian (każdy kolejno
    dobiera i dokłada kafelek, na którym może postawić swojego pionka), ale pokuszono się o kilka lekkich modyfikacji. Najbardziej widoczną jest ograniczenie liczby pionków oraz dodatnie namiotów. Od tej pory zamiast człowieka można wystawić namiot i to na dowolnej górze w grze. Reguły zabawy są trochę trudniejsze od tych z klasycznej wersji, a doświadczenie pokazało, że odpowiadają za to głównie namioty oraz miasta zastępujące klasztory. Jednak jeśli ktoś nie grał do tej pory w żadne Carcassonne, to i tak po chwili będzie wiedział co i jak.
  7.  Wyspa Skye – gra wciąż zaliczana do familijnych, której reguły jednak najbardziej odstają od reszty stawki. Składa się na to głównie ekonomiczny charakter zabawy i kilkuetapowa tura. W przeciwieństwie do pozostałych tytułów rozgrywka nie polega tylko na dokładaniu kafelków. Najpierw trzeba zebrać dochód ze swojego królestwa, ustalić ceny płytek i pohandlować nimi z przeciwnikami, następnie należy je dołożyć i sprawdzić, kto ile zdobył punktów. Te przydzielane są na koniec każdej z kilku rund i określane przez kafelki celów. Wyspa Skye jest grą wyraźnie trudniejszą od innych w zestawieniu, lecz nadal w zasięgu umiejętności początkujących.
  8. Capital – ma najtrudniejsze zasady, które jednak wciąż bez większego trudu da się je ogarnąć. Sprawę komplikuje trochę system punktowania za sąsiedztwa różnych budynków, sposób zarabiania pieniędzy i, przede wszystkim, różne kafelki ze specjalnymi efektami. Wszystkie ich opisy można znaleźć w instrukcji, ale dla całkowitego laika tytuł będzie miał chyba najwyższy próg wejścia.

Ciężar zabawy:

Mimo prostych zasad gry w zestawieniu różnią się między sobą złożonością oraz tym, ile kombinowania, planowania i liczenia wymagają.

  1. Capital – gra daje sporą swobodę w dokładaniu kafelków, przez co robi się trudno! Dowolną płytkę można dołożyć do każdej innej, tereny na nich nie mają przy tym znaczenia. Dodatkowo zabawa ogranicza naszą Warszawę do rozmiaru 4×3/3×4, a niektóre budynki wprowadzają akcje specjalne, pozwalają zdobywać dodatkowe punkty czy też modyfikują reguły. Po każdej erze sprawdza się też warunki kamieni milowych, które zwycięzcy zapewniają możliwość wybudowania dodatkowego kafelka, a w trakcie zabawy trafiają się też dwie wojny światowe zmuszające do usuwania płytek. Capital wymaga więc wprawy, a w osiągnięciu sukcesu pomaga znajomość kafelków.
  2. Wyspa Skye – to druga najbardziej wymagająca gra w zestawieniu. Wymaga dobrego ustalenia cen kafelków, oszacowania na czym może zależeć przeciwnikom oraz wyborze najbardziej pożądanych płytek. Także samo dokładanie kafelków do królestwa nie może być przypadkowe, należy brać pod uwagę zarówno ogólnodostępne cele, jak i posiadane na innych płytkach zwoje punktujące.
  3. Kakao – w tej planszówce również można sporo zaplanować. Decyzje dotyczą zarówno miejsc dołożenia kafelków z robotnikami, jak i uzupełnienia luk płytkami dżungli, z których mogą skorzystać również przeciwnicy. Należy też umiejętnie zbierać i sprzedawać kakao oraz pilnować kontroli nad świątyniami czy toru nosiwody. Dokładanie płytek bez żadnego planu zdecydowanie nie jest w tym przypadku dobrym wyjściem.
  4. Festiwal lampionów – działa podobnie do opisywanego wyżej Kakao. Zbieranie kart lampionów wymaga obserwowania przeciwników tak, by jak najmniej korzystali z dokładanych przez nas płytek. Mimo rodzinnego charakteru zabawy jest ona zauważalnie matematyczna – należy śledzić dostępne karty celów, zbierać łódki i tak optymalizować ruchy, by pokonać oponentów. Tym bardziej, że wyniki często są dość zbliżone i każdy punkt ma znaczenie.
  5. Carcassonne: Gorączka złota – dość losowa gra, w której jednak niewielka liczba pionków sprawia, iż należy je rozsądnie wykorzystywać. Także namioty dodają zabawie głębi, gdyż czasami zamiast zgarniać kolejne linie kolejowe lepiej rozstawić obóz na górze przeciwnika i ogołocić ją ze wszystkich samorodków. Z przedstawianych tutaj trzech odsłon serii Gorączka złota wydaje mi się pozycją najbardziej strategiczną, w której jednak dużą rolę odgrywa losowość.
  6. Kingdomino – w tej pozornie banalnej grze nie wszystko zależy jednak od losu. Kingdomino wymaga trochę umiejętności, a przede wszystkim skupienia. Ograniczenie rozmiaru królestwa do 5×5 pól oraz dodatkowe tryby punktujące np. za zapełnienie całego tego obszaru sprawiają, iż kafelki należy dokładać z sensem. Oczywiście pech w ostatniej rundzie może pokrzyżować nawet najlepiej ułożone plany, ale jednak w wielu przypadkach można grać tak, by jak najwięcej wycisnąć z tego prostego układania kafelków.
  7. Carcassonne: Star Wars – jedna z najlżejszych gier w zestawieniu łącząca losowość z dużych rozmiarów polem gry. Praktycznie każdy dociągnięty kafelek pozwala na dołożenie go w taki sposób, by zdobyć jakiekolwiek punkty. Dość duża liczba meepli sprawia, iż pionków raczej nie brakuje. Możliwość atakowania planet przeciwnika oraz jedna silniejsza postać w zasobach każdego z graczy wymagają jednak podejmowania pewnych decyzji i możliwie takiego budowania, by oponenci mieli problem z zaatakowaniem naszych pionków.
  8. Carcassonne – podstawowa wersja tej gry wydaje mi się najlżejszą pozycją w zestawieniu. Jeśli gramy nie licząc czy też nie sprawdzając dostępności kafelków w instrukcji, to decyzje znaczną w niej dość niewiele. Nie ma ich też zbyt dużo, bo mimo że niektóre ruchy są bardziej opłacalne niż inne, to nawet nie planując wiele można się dobrze bawić i zgarnąć niemało punktów.

Regrywalność:

Wszystkie opisywane gry są stosunkowo tanie, co jednak nie zwalnia ich ze stawianego przez wszystkich planszówkowiczów wymagania: regrywalności. W większość z prezentowanych tytułów grywaliśmy dość często i żaden nie znudził się nam po kilku czy kilkunastu posiedzeniach. Różni je jednak zmienność kolejnych rozgrywek, która decyduje o tym, ile partii z rzędu jesteśmy w stanie wytrzymać.

  1. Wyspa Skye – zmienne kafle celów, zwoje punktujące na płytkach, mechanizm kupowania kafelków i duża różnorodność elementów na nich (łódki, brochy, latarnie, owce, woły, farmy) sprawiają, że Wyspa Skye po kilkudziesięciu partiach wciąż regularnie trafia na nasz stół. Na razie nie wygląda na to, by szybko miała się nam znudzić.
  2. Kakao – to gra o niskiej, w porównaniu do innych tytułów w zestawieniu, losowości. Nie przeszkadza to w zabawie na tyle angażującej, by nie nudziła się zbyt szybko. Spore możliwości kombinowania i zmieniający się w każdej partii układ pola rozgrywki sprawiają, że jest do dobry tytuł na długie wieczory.
  3. Festiwal lampionów – nie jest to moja ulubiona gra, ale nie mogę zarzucić jej wtórności. Wszystko dzięki otrzymywaniu lampionów za ruchy przeciwników oraz różnych układach kafelków na stole.
  4. Carcassonne: Star Wars i Gorączka złota – próbowałem uszeregować te dwie gry i nie potrafiłem. Regrywalność obu opiera się na losowości, więc dużo zależeć będzie od preferencji samych planszówkowiczów. Sam chętnie wracam do obu tytułów i bez problemu dam się namówić nawet na kilka partii z rzędu. Carcassonne: Star Wars jest regrywalne nie tylko dzięki przypadkowemu doborowi kafli, ale też dzięki starciom o planety, galaktyki i szlaki gwiezdne. W Gorączce złota o zmienność zabawy dbają szybko zmieniające swoje pozycje namioty oraz różnych rozmiarów góry pełne samorodków.
  5. Capital – szybko się nie znudzi, ale teoretycznie wypada trochę gorzej niż poprzednicy. Wszystko przez ograniczoną pulę płytek w każdej z sześciu er i tylko dwie wersje kamieni milowych dla każdej z nich. Oznacza to, że po kilku partiach wiadomo już kiedy jakie kafelki mogą się trafić, jednak mechanika draftu sprawia, że mimo wszystko do Capitalu nawet przy częstym graniu siada się z ochotą.
  6. Kingdomino – nie bierzcie tej pozycji gry za coś złego. Tytuł jest wystarczająco regrywalny by bawić przez wiele wieczorów. Po prostu z czasem, grając ze dwie-trzy partie z rzędu nie mam już ochoty na kolejne. Z chęcią jednak wracam do zabawy co jakiś czas, często na zakończenie wieczoru z grami, gdy znajomi mają jeszcze chwilę, ale brakuje sił na coś dłuższego i cięższego.
  7. Carcassonne – klasyk doświadczonemu graczowi na dłuższą metę może trochę spowszednieć. Zajmowanie dróg, miast, klasztorów i łąk nie jest tak pasjonujące jak walka o złoża złota czy kolejne planety. Na osoby, które poznały podstawkę czeka jednak masa dodatków urozmaicających zabawę.

Losowość:

Miłośnicy Carcassonne wiedzą, że kafelki są wręcz synonimem losowości. Kilka różnych gier to jednak też kilka podejść do kwestii szczęścia i przypadku.

  1. Carcassone: Star Wars – oprócz losowego doboru kafelków są tu także kości, które decydują o wynikach starć. Zabawa jest emocjonująca i dynamiczna, jednak przesączona przypadkowością.
  2. Carcassonne: Gorączka złota – w tym wydaniu do kafelków dołączają żetony samorodków złota, które potrafią nieźle namieszać podczas podliczania wyników. Rozrzut od jednego do pięciu symboli jest dość spory i osoby nieprzepadające za losowością nie będą pewnie zadowolone. No ale przecież poszukiwacze nigdy nie wiedzieli, na jaką żyłę kruszcu trafią!
  3. Carcassonne – tym razem losowość generują same kafelki, ale wciąż jest jej sporo. Na ich dobór nie ma się żadnego wpływu, więc często trzeba radzić sobie z tym, co przyniesie los.
  4. Kingdomino – powoli zbliżamy się do jakiegoś wpływu na to, jakie kafelki do nas trafią. W Kingdomino można wybrać jeden z dostępnych kafli, jednak decyzje przeciwników narzucają niekiedy z czym zostaniemy.
  5. Wyspa Skye – losowość w tej grze przybiera dwie postacie. Pierwszą jest przygotowanie do zabawy, w którym losuje się kafelki punktacji. W trakcie zabawy los ma wpływ na to, jakie płytki zostaną wyciągnięte z worka. I tutaj właściwie jego rola się kończy, bo o ich cenach i kupnie decydują już sami gracze. Jeśli więc coś pójdzie nie po ich myśli, mogą winić tylko przeciwników lub siebie.
  6. Kakao – zawsze ten sam układ startowy, zawsze taki sam zestaw prywatnych kafelków robotników dla wszystkich graczy. W swoim ruchu wszyscy posiadają pełną wiedzę o sytuacji na stole. Losowość w tym tytule to wykładane dwa kafelki dżungli, które później dokłada się do pola gry oraz uzupełnianie ręki płytką robotników. W sam raz dla fanów gier kafelkowych, którzy nie trawią dużej losowości.
  7. Capital – każda era to stała pula kafelków (przy 2-3 graczach część nie weźmie udziału w zabawie), znane kamienie milowe i – po kilku partiach – znane płytki. Także mechanika draftu to nie tyle czysta losowość, co pomieszanie przypadku z decyzjami przeciwników. Dla osób lubiących pewną powtarzalność planszówek jak znalazł. Sam lubię być zaskakiwany przez gry, ale i tak chętnie siadam do Capitalu.
  8. Festiwal lampionów – w końcu można w pełni decydować o własnym losie! Do głównego pola gry dokłada się kafelki z ręki, mając pełną wiedzę o tym kto jakie kolory dostanie. Można więc działać tak, by czerpiąc korzyści dawać jak najmniej zysków przeciwnikom. Na rękę trafia później nowa płytka, ale to tylko tyle!

Interakcja:

W części porównywanych gier można pokrzyżować komuś plany podbierając fajną płytkę lub dołożyć swój kafelek w korzystnym dla kogoś miejscu. Trzy charakteryzują się elementami pozytywnej interakcji, w której mimo rywalizacji nasze ruchy mogą przynieść korzyść przeciwnikom.

  1. Carcassonne: Star Wars – jedyna gra kafelkowa w zestawieniu, w której można bezpośrednio wskoczyć na pole przeciwnika i go zaatakować. Ponadto połączenie swojej drogi czy galaktyki z tą należącą do przeciwnika inicjuje rozstrzygane kośćmi starcie. W końcu to kosmiczne wojny!
  2. Carcassonne: Gorączka złota – poszukiwacze złota to twardzi i bezwzględni ludzie. Nie tylko mogą oni wydobywać złoto z odkrywanej przez kogoś góry, mogą nawet przejąć całe złoża lub zająć pozornie należące do przeciwnika linie kolejowe. To dość wredna gra.
  3. Carcassonne – w tym przypadku interakcja sprowadza się tylko do łączenia ze sobą kontrolowanych przez różnych graczy dróg i miast po to, by podzielić się punktami lub zgarnąć je samemu. Można oczywiście też złośliwie dostawić komuś jakiś niezbyt pasujący kafelek tak, by go zablokować.
  4. Wyspa Skye – połączenie interakcji pozytywnej z negatywną. Można tutaj pozbawić kogoś fajnej płytki, ale w zamian trzeba zapłacić tyle, ile zażyczył sobie właściciel. Jako że każdy buduje własne królestwo, to już dokładanie kafelków nie ma wpływu na przeciwników.
  5. Kakao – rywalizacja toczy się tutaj o świątynie, tytułowe ziarna i kilka innych rodzajów kafelków. Dzięki temu można zajmować najkorzystniejsze miejsca, ale też dokładanie płytek sprawia, iż czasami zyskują na tym również przeciwnicy mogący je aktywować. Większość zagrań jednak robiona jest dla własnej korzyści.
  6. Festiwal lampionów – w tym tytule gracze jeszcze bardziej skupiają się na sobie, pamiętając jednak o tym, że z każdego dołożonego kafelka lampiony trafią też do przeciwników. Blokowanie innych nie jest czymś, na czym skupiają się gracze, a na zwycięstwo można liczyć nawet całkiem ignorując poczynania konkurentów.
  7. Capital – jedyną formą interakcji jest podbieranie w drafcie kafelków, które mogą przydać się oponentom. A ma to miejsce i tak tylko wtedy, gdy zamierzamy ten kafelek sprzedać, albo faktycznie pasuje do naszej stolicy. Jest niby jeszcze jakaś płytka pozwalająca jednorazowo skrzywdzić innych (ujemne punkty za obszary handlowe), ale poza tym wolnoć Tomku w swoim domku. Każdy buduje własną stolicę raczej nie przejmując się przeciwnikami.
  8. Kingdomino – pozwala na zajmowanie innym tych płytek, które by się im przydały. W praktyce jest to rozwiązanie stosowane bardzo rzadko, ewentualnie w ostatniej rundzie, gdy ktoś i tak wie, że nie dołoży wybranego kafelka, może zdecydować się na popsucie szyków oponentowi. Poza takimi sytuacjami wszyscy grają na siebie i nikt nie chce zapychać swojej domeny zbędnymi obszarami.

Skalowanie na dwóch graczy:

Bardzo trudna kategoria, bo nie wiem na ile jestem w stanie na sucho ocenić samo skalowanie tych gier, tym bardziej, że wszystkie wypadają w tej kategorii co najmniej dobrze. Weźcie więc poprawkę na to, że w niektórych punktach przemawiać będzie przeze mnie po prostu sympatia wobec konkretnych tytułów.

  1. Wyspa Skye – jedna z moich ulubionych planszówek i to przy dowolnej liczbie graczy. We dwoje jest trochę mniejszy wybór kafelków, ale zabawa naprawdę niewiele traci. Zyskuje natomiast na dynamice i trwa trochę krócej.
  2. Carcassonne: Star Wars – kosmiczna rywalizacja zebrała ode mnie prawie same pochwały, więc i tutaj muszę przypomnieć, że to według mnie najciekawsza odsłona serii (z gier, które znam). Dzięki możliwości atakowania planet przeciwnika zabawa – szczególnie przy dwóch agresywnie nastawionych oponentach – jest dynamiczna i emocjonująca.
  3. Carcassonne: Gorączka złota – interakcja wprowadzona przez namioty i mniejsza liczba pionków sprawiają, że gra bawi nawet w mniejszym gronie. Jest jakoś tak ciasno, przez co każdy ruch ma znaczenie.
  4. Capital – we dwoje daje większą kontrolę nad zabawą, bo z czterech otrzymanych w każdej erze płytek można zatrzymać w sumie dwie. Dzięki temu można liczyć, że przeciwnik nie wybierze upatrzonego kafelka. Poza tym zmiany są niewielkie, jak np. mniejsza konkurencja przy otrzymywaniu kamieni milowych. Dla grających w parze w sam raz!
  5. Kakao – również bardzo fajnie działa we dwoje! Przegrało z Capitalem przez zmienione przygotowanie do zabawy, w którym trzeba odrzucić kilka kafelków dżungli. Poza tym zabawa z jednym przeciwnikiem jest dynamiczna, a realizowanie własnych planów trochę łatwiejsze niż w większym gronie.
  6. Kingdomino – w tym wariancie każdy ma do dyspozycji nie jednego, a dwa meeple. Upraszcza to trochę budowę królestwa, ale nie psuje wrażeń z zabawy. Kasia ceni sobie dwuosobowe partie równie wysoko co te w większym gronie, sam jednak odczuwam więcej emocji z chociaż jedną dodatkową osobą przy stole.
  7. Festiwal lampionów – jak już wspominałem, z całego zestawienia ten tytuł
    najmniej mi się spodobał, ale muszę mu oddać, że we dwoje śmiga dobrze.
    Przed zabawą trzeba odrzucić część elementów, ale sama rozgrywka jest
    trochę bardziej rywalizacyjna niż w większym gronie.
  8. Carcassonne – na dłuższą metę starcia dwuosobowe mogą nużyć doświadczonych graczy, ale początkujący nie odczują tego zbyt szybko. W takim układzie gracze mają dużo większą kontrolę nad tym co dzieje się na stole, dzięki czemu domykanie ogromnych miast i długich szlaków staje się o wiele prostsze.

Klimat i tematyka:

Kafelki z klimatem mają na ogół niewiele wspólnego, stąd do nazwy kategorii trafiła też tematyka.

  1. Carcassonne: Gorączka złota – dziki zachód, kowboje, poszukiwania złota i całkiem sensowne oddanie tego w mechanice. Jak na familijną grę kafelkową jest naprawdę nieźle.
  2. Carcassonne: Star Wars – klimatu kosmicznej sagi tutaj nie czuć, ale sama tematyka działa przecież jak magnes. Do tego meeple z naklejkami, jakieś myśliwce latające na ilustracjach kafelków. Jest okej!
  3. Kakao – punktuje ładnym wyglądem i sensownymi kafelkami (świątynie, źródła wody itd.). Tematyka nie jest tak porywająca jak w dwóch opisywanych wyżej planszówkach, ale daje radę.
  4. Capital – budowa Warszawy jest dla mnie tematem raczej obojętnym. Niby to stolica, ale jakoś nigdy nie byłem wielkim fanem tej metropolii. Na plus zasługują jednak kafelki znanych budowli, które kojarzy nawet ktoś, kto w stolicy nigdy nie był. Bo przecież Pałac Kultury i Nauki czy Pałac w Wilanowie to nazwy, które każdy gdzieś słyszał.
  5. Wyspa Skye – nie poraża klimatem, ale przyjemnie jest wystawiać kafelki z owcami, wołami i szkockimi górami. Neutralna tematyka – przy akompaniamencie wyspiarskich szant – spisuje się nieźle.
  6. Kingdomino – proste, szybkie i takie, że nie zwraca się w nim uwagi na otoczkę fabularną. Ważne że elementy są barwne, a na niektórych można znaleźć fajne smaczki (cień smoka, Froda z Szelobą itp.).
  7. Carcassonne – średniowiecza w tym nie czuć, a niedokończone miasta i pourywane drogi to nie do końca realistyczne odzwierciedlenie tematu, ale mimo wszystko nie przeszkadza to w dobrej zabawie.
  8. Festiwal lampionów – dalekowschodnie klimaty to nie moja działka, dlatego też trochę abstrakcyjny Festiwal mnie nie kupił tą otoczką. Wygląda natomiast całkiem ładnie.

Subiektywny ranking Wiktora:

Bez zbędnego komentarza, ranking porównywanych gier od naszych ulubionych do tych wyciąganych mniej chętnie. Do swoich sześciu pierwszych typów zawsze siądę z ochotą i bez konieczności namawiania mnie na partyjkę, siódmemu też nie odmówię, ostatniego będę jednak raczej unikał.

  1. Wyspa Skye
  2. Carcassonne: Star Wars
  3. Capital
  4. Carcassonne: Gorączka złota
  5. Kakao
  6. Kingdomino
  7. Carcassonne
  8. Festiwal lampionów

Subiektywny ranking Kasi:

  1. Wyspa Skye
  2. Kingdomino
  3. Carcassonne: Gorączka złota
  4. Carcassonne: Star Wars
  5. Capital
  6. Kakao
  7. Carcassonne
  8. Festiwal lampionów

Pełne recenzje porównywanych gier:

 

14 komentarzy

  • Anonimowy

    A co wy myślicie o "wyspie pelikanów", jak dla mnie bomba. Świetna odskocznia od "carcassone", a dzieciaki nie moga się doczekać kolejnej rozgrywki. Polecam

  • Unknown

    Na szczęście Carcassonne zyskuje w dodatkach na regrywalności, klimacie, interakcji, złożoności. Wadą natomiast jest to, że gra się wtedy bardzo wydłuża. A wizualnie wychodzi zdecydowanie na czoło w drugiej edycji 😉

  • Anonimowy

    Podzielam pozytywną opinię o Wyspie Skye. Odnoszę wrażenie, że wydawca nie docenia jednak potencjału tej gry promując ją mało energicznie.

    • Planszówki we dwoje

      Jest też szansa, że Wyspa Skye tak się sprzedaje, że nie trzeba jej promować (i taką mam nadzieję ;)).
      – W.

  • Lenka ^^

    Grałam tylko w Kakao i Carcassonne. Obie są dla mnie świetne. Z kafelkowych gier mam także Amber, ale raczej nie powala. Zdecydowanie wypróbuje kiedyś Wyspę Skye 🙂

    • Planszówki we dwoje

      Polecam gorąco, Wyspa trafi chyba nawet do mojego TOP 10, które pewnie kiedyś pojawi się na blogu 😛
      – W.

    • Planszówki we dwoje

      Podoba sytuacja: nikt ze znajomych nie ma, tym razem napisałem nawet do dystrybutora, ale nawet nie odpowiedział. Najchętniej porównałbym wszystkie gry kafelkowe świata, ale trzeba mierzyć siły na zamiary 😉 Tutaj też brawa dla G3, które podesłało Kako do recenzji, a dzięki temu mogło też trafić do porównania.
      – W.

    • jazz

      Przepraszam za drobną uszczypliwość ale Pan właśnie mierzy zamiar podług sił:). Gdyby Pan mierzył siły na zamiary to byłby romantykiem i spróbował porównać wszystkie gry kafelkowe świata. Nie wiem dlaczego ale większość osób, które znam używa tego cytatu z Mickiewicza błędnie (przyznam, że mi też to onegdaj się zdarzało). Pozdrawiam

    • Planszówki we dwoje

      Kończ waść, wstydu oszczędź! 😉 Dzięki, użyłem tego jakoś mechanicznie i faktycznie błędnie – widać edukacja albo moja pamięć w którymś miejscu zawiodła. Zanotuję, będę uważał w przyszłości! I żaden ze mnie pan, bez przesady 😉
      – W.

  • ostoja

    W zestawieniu brakuje mi Capital. W mojej subiektywnej opinii jest duuuuuużo fajniejsze niż Kingdomino i tylko trochę mniej fajne niż Wyspa Skye.

    • Planszówki we dwoje

      Myślałem nawet przez chwilę, żeby odezwać się do wydawcy po Capital, ale jakoś tematyka i szata graficzna mnie nie przekonywały. A że mieliśmy pełną półkę gier, to Capital nas ominął. Ale skoro tak chwalisz, to kiedyś jeśli się trafi okazja postaram się zagrać 🙂 W Kingdomino kupił mnie głównie krótki czas zabawy, akurat na półce brakuje nam nieimprezowych tytułów na 15-20 minut.
      – W.

    • Planszówki we dwoje

      Dobra, Capital trafił do nas jakiś czas temu, postaram się niedługo uzupełnić ten wpis o tytuł od Granny. I przyznam, że faktycznie gra jest fajna! 😛
      – W.

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.