recenzje planszówek,  wszystkie

Ulm – recenzja

https://planszowkiwedwoje.pl/2017/01/ulm-recenzja.html Ulm to miasto położone w południowych Niemczech, w którym znajduje się najwyższa katedra świata, zbudowana w stylu gotyckim. Planszówka o tym tytule pozwala wcielić się w bogatych mieszkańców rywalizujących o wpływy w średniowiecznym mieście.

Wiek: 10+

Liczba graczy: 2-4

Czas gry: około 60 minut

Wydawca: HUCH! & friends / (Sharp Games)

Tematyka: średniowiecze, miasto Ulm

Główna mechanika: zbieranie zestawów, szachownica akcji

BGG: Ulm

Grę przekazało nam wydawnictwo Sharp Games.

Wygląd i wykonanie:

Wiktor:

Ulm trafił na moją listę gier do poznania już podczas oglądania relacji z targów Spiel w Essen. Świetna grafika na okładce i intrygująca kartonowa katedra wystarczyły. Sama mechanika też wydawała się w porządku, ale zadecydował jednak wzrok. Gdy już mieliśmy otrzymać pudło od niemieckiego wydawcy odezwało się do nas Sharp Games z propozycją podesłania egzemplarza przed akcją na Wspieram.to. To słowem wstępu, przejdźmy do konkretów.

Ulm jest grą barwną, a pełna kolorów plansza początkowo wydaje się trochę mało czytelna. W trakcie zabawy nie było to problemem, chociaż niektóre ikony na kafelkach postaci i dachy bywały trudne do zinterpretowania, więc musiałem sięgać po instrukcję. W przypadku tych drugich pewnym utrudnieniem był też ich niewielki rozmiar, przez co były średnio czytelne. Oznaczenia na kartach prezentują się o wiele lepiej, są w pełni zrozumiałe, a niektóre z nich opatrzono też opisem działania.

Planszówka prezentuje się ładnie, chociaż raczej niczym – oprócz katedry – się nie wyróżnia. Kartonowy model kościoła z Ulm jest prosty do złożenia (warto przed tym zajrzeć do instrukcji) i na planszy wygląda bardzo fajnie. Nie ma znaczenia dla mechaniki (na dach katedry dokłada się kafelki odliczające rundy), ale przyciąga wzrok. Nie zapowiada się też, by miał szybko ulec zniszczeniu.

Wykonanie gry jest porządne, a najbardziej narażonymi na zniszczenia elementami są dość cienkie karty opatrzone czarnymi ramkami. Warto je zakoszulkować.

Kasia:

Bardzo podoba mi się okładka Ulm, która sama w sobie stanowi bardzo ładną grafikę, a jednocześnie jest spójna z wyglądem elementów w środku pudełka. A należy do nich między innymi bardzo ładna, szczegółowa plansza, która jednak czasem sprawia wrażenie
nieco zbyt kolorowej i upstrzonej symbolami i rysunkami. Nie zmienia to
jednak faktu, że dzięki niej przyjemniej spędza się czas przy grze. Na pochwałę zasługują zarówno żetony monet i wróbli, jak i wyraziste, bardzo grube żetony akcji. Karty są już nieco mniej solidne (czarne ramki zdradzają ślady użytkowania), ale ozdobione dość ładnymi grafikami i czytelne.

Stojąca na środku planszy katedra sprawia, że gra się wyróżnia, choć z praktycznego punktu widzenia to w sumie trochę mało potrzebny bajer. Pełni funkcję stojaka na odliczające kolejne rundy żetony, ale te, leżąc w zagłębieniu, mogą być mało widoczne dla siedzących wkoło stołu graczy. Inna sprawa, że same kafelki mają mikrą, słabo czytelną ikonografię.

Ocena Wiktora: 7/10

Ocena Kasi: 7/10

Zasady i instrukcja:

Wiktor:

Ulm polega na zbieraniu punktów, a cała mechanika opiera się na szachownicy żetonów akcji, którą możecie zobaczyć na zdjęciach. Na początku swojej tury gracz losuje z woreczka jeden z pięciu rodzajów żetonów i wsuwa go na szachownicę z dowolnej strony, wypychając tym samym jedną akcję. Może następnie wykonać trzy akcje: dwie przepchnięte i tę włożoną. Są one dość proste:

  • otrzymanie pieniędzy – szary
  • poruszenie swoją łódką – niebieski
  • zebranie wypchniętych żetonów z jednej strony szachownicy – biały
  • zakup jednej karty (za 2 żetony akcji) lub zagranie dodatkowej w tej turze – brązowy
  • zakup pieczęci w jednej z dzielnic (oraz aktywowanie zdolności tej dzielnicy) – pomarańczowy

Kolejność akcji jest dowolna. W swojej turze gracz może też zagrać z ręki jedną kartę, a przed wsunięciem żetonu na szachownicę można go wymienić na inny dostępny na planszy. Kosztuje to jednak jednego wróbla, czyli w praktyce punkt zwycięstwa. Akcje dzielnic, odpalane po postawieniu pieczęci, są bardzo ważnym elementem zabawy, a dostępne rejony miasta zależą od pozycji naszej łodzi. Pieczęcie pozwalają np. przejmować kontrolę nad obszarami miasta, zdobywać żetony akcji oraz punkty zwycięstwa, poruszać się po rzece (im dalej, tym więcej punktów) czy kupować kafelki postaci (na całą grę dostępne są 4 wylosowane na początku). Spośród tych wszystkich zdolności najistotniejszą jest przejmowanie kontroli nad dzielnicami. Ma ono trzy efekty: natychmiastowe punkty; punkty, gdy w kontrolowanej dzielnicy zostanie postawiona kolejna pieczęć; znacznik przy polu szachownicy (gdy żetony akcji zostaną przesunięte w jego stronę, właściciel znacznika otrzyma jednego wróbla).

Dość krótkie tury sprawiają, że Ulm nie jest trudną grą. Ikonografia na planszy jest zrozumiała, jednak przy niektórych żetonach trzeba zaglądać do instrukcji. Zabawa oferuje jednak też trochę prostszy tryb, w którym korzysta się jedynie z postaci, bez specjalnych zdolności żetonów rund. Na planszy zamieszczono graficzne przypomnienie jak działają akcje kupna kart oraz pieczęci. W grze nie ma wiele tekstu, bo pojawia się on tylko na kartach, jednak w połączeniu z zaglądaniem do instrukcji może stanowić to dla niektórych barierę. Przy czym warto podkreślić, iż w czasie zabawy nie mieliśmy wątpliwości co do samego działania gry, a korzystaliśmy z podpowiedzi jedynie w przypadku niektórych ikonek na żetonach. Jako że Ulm to wersja międzynarodowa, to w pudełku znalazły się dwie książeczki: ta z podstawowymi zasadami w trzech językach oraz wyjaśniająca reguły bardziej szczegółowo i krótko opisująca historię miasta. Przyznam, że wolałbym tylko jedną książeczkę i mam nadzieję, że jeśli gra zostanie wydana w Polsce, to tak się stanie.

Kasia:

Ulm ma w sumie proste zasady, które dość łatwo wchodzą w krew. Nie trzeba tu zbyt wiele zapamiętywać, więc sądzę, że ta planszówka nada się także dla mniej zaawansowanych.

Kilkukrotnie zdarzyło mi się rozkładać grę na stole i zwróciłam uwagę na to jak fajnie rozwiązano w instrukcji sprawę przygotowania rozgrywki. Mamy tam rysunek obrazujący to, co gracz ma mieć przed sobą kiedy rozpoczyna partię. Nie trzeba nic czytać, wystarczy rzucić okiem.

Ocena Wiktora: 8/10

Ocena Kasi: 8,5/10 

Rozgrywka:

Wiktor:

Ulm zwraca uwagę przede wszystkim nietypowym sposobem wybierania akcji. Wspomniana w opisie zasad szachownica to coś, czego jeszcze w planszówce nie widziałem. Mechanizm dobrze sprawdza się w praktyce, jednak nie pozwala za bardzo na planowanie ruchów. Grając we czwórkę nie da się zaplanować swojej kolejnej tury, gdyż sytuacja na szachownicy zmienia się dynamicznie. Można naturalnie określić akcje, z których chciałoby się skorzystać, a później kombinować tak, by się to udało. Wbrew pozorom jednak opcji nie ma aż tyle, by powodowało to przestoje w zabawie. Przepchnięcie żetonów sprawia, iż do czasu zdjęcia wypchniętej akcji cały rząd jest niedostępny (a może jaśniej: jeśli w jednej linii znajdują się cztery żetony, to nie można jej już przepchnąć). Z czasem więc liczba możliwości zmniejsza się, dopiero użycie białej akcji daje wszystkim trochę więcej pola manewru. W rzadkich sytuacjach, gdy nie ma już dostępnego żadnego ruchu, należy odrzucić wszystkie wypchnięte żetony. Nie pozwala to jednak na blokowanie przeciwników, gdyż zbieranie kafelków przedstawiających akcje jest ważnym elementem zabawy. Potrzebne są one do kupowania, a często też zagrywania kart.

Ciągnięcie akcji z woreczka wprowadza do gry trochę losowości. Może się zdarzyć, iż na planszy nie będzie w ogóle żetonów jakiegoś typu. Dlatego też Ulm w dużej mierze polega na reagowaniu na zaistniałą sytuację. Dzięki temu zabawa nie jest mózgożerna, ale mimo wszystko pozwala pokombinować. Początkowo może się wydawać, iż niektóre strategie są bardziej opłacalne, jednak nasze partie pokazały, że wygrać można na różne sposoby: inwestując w karty, pędząc po rzece czy kontrolując dzielnice. Naturalnie skupienie się tylko na jednym z rozwiązań i całkowite zaniedbanie pozostałych nie jest raczej najlepszym pomysłem.

Ulm jest grą, w której interakcja ogranicza się do przeskakiwania się na rzece oraz szachownicy akcji. Nie ma w niej bezpośrednich ataków, podkradania żetonów czy niszczenia dzielnic. Można co najwyżej zwinąć komuś sprzed nosa upatrzoną akcję, jednak bardzo rzadko jest to działanie celowe.

Ulm to tytuł lżejszej wagi średniej. Podobają mi się w nim regrywalność wynikająca z losowo dobieranych akcji oraz całkiem spore możliwości zamknięte w prostej mechanice. Partie nie są długie i przede wszystkim nie ma w nich przestojów. Gra spotkała się z pozytywnym przyjęciem przez znajomych. Po poznaniu planszówki mieli oni od razu ochotę na rewanż i kolejną partię, a przy wszystkich bawiliśmy się równie dobrze. No i wyniki były dość zbliżone!

Kasia:

Podoba mi się oryginalny system wyboru akcji, który daje nam zawsze co najmniej kilka opcji do wyboru. Jednocześnie jednak nie gwarantuje on, że będziemy mieć możliwość wykonania właśnie tego, czego najbardziej potrzebujemy. Sprawia to, że Ulm jest grą, w której planowanie sprowadza się do jednej czy dwóch tur naprzód. Zwłaszcza bowiem w wariancie zaawansowanym nie wiemy co czeka nas za więcej niż dwie kolejki. Co za tym idzie ważne jest podejmowanie możliwie najbardziej trafnych wyborów spośród tych właśnie dostępnych. Dodaje to grze lekkości, sprawia, że nie przytłacza ona graczy.

Choć w Ulm nie ma raczej miejsca na bardzo długie obmyślanie swoich ruchów, to jednak zwykle ostateczne planowanie odbywa się we własnej kolejce. Odpowiada za to dynamicznie zmieniająca się szachownica akcji. Dlatego też w partiach czteroosobowych mogą zdarzyć się nieco dłuższe przestoje w oczekiwaniu na własną kolej.

Na plus działa w tej planszówce spora zmienność kolejnych partii, co zwiększa jej żywotność i nie pozwala na nudę. Co do źródeł losowości to z jednej strony jest ich sporo, z drugiej zaś z każdą kolejną partią jesteśmy coraz lepsi w minimalizowaniu jej wpływu. Co za tym idzie końcowe wyniki graczy są zwykle dość zbliżone, co może sugerować, że gra jest dobrze „policzona”.

Ocena Wiktora: 7,5/10

Ocena Kasi: 7,5/10

Gra we dwoje:

Wiktor:

Ulm we dwoje początkowo rozkręca się dość wolno. Nie czuć presji rywalizacji, nie czuć też wyścigu po punkty czy lepszą pozycję na rzece. Wszystko to zmienia się w okolicach trzeciej czy czwartej rundy (na dziesięć). Znaczniki punktacji ruszają z miejsc, często można zauważyć różne drogi obrane przez obu graczy. Karty oraz pozycja na rzece, które punktują na końcu zabawy, fajnie zacierają ewentualne różnice punktowe. W trakcie może wydawać się, iż jedna osoba ma ogromną przewagę, tylko po to, by wyniki zbliżyły się do siebie, a znacznik „słabszego” w ostatniej chwili przeskoczył lidera.

Siłą rzeczy sporą różnicę podczas rozgrywki można dostrzec na torze rzeki. W większym gronie płynie się o wiele łatwiej, gdyż dzięki przeskakiwaniu łódek przeciwników ruszając się o dwa pola można popłynąć o pięć do przodu (np. w pierwszym przeskoczyć 3 osoby, w drugim ruszyć się jeszcze raz). We dwoje dopłynięcie do końca rzeki wymaga więcej zaangażowania i wysiłku. Często część zabawy zmienia się wręcz w wyścig łodzi, gdyż nikt nie chce pozostać daleko w tyle, co może wiązać się z utratą punktów.

Werdykt? Jeśli komuś nie przeszkadza wolniejszy początek, to Ulm dobrze sprawdzi się we dwoje. Początkowe znużenie szybko mija i z każdą rundą emocje są coraz większe. Wolę usiąść do tego tytułu we troje czy czworo, ale i dwuosobowej partyjki nie odmówię.

Kasia:

We dwoje rozgrywka staje się nieco krótsza niż w większym gronie, choć poza tym w kwestii zasad się nie różni. Zauważyłam natomiast że w takim składzie wyścig na rzece staje się nieco wolniejszy (gdyż nie można przeskakiwać kilku graczy na raz), więc zwykle liczba zdobytych tą drogą punktów również jest mniejsza.

Wydaje mi się, że mimo tego, iż Ulm działa jak najbardziej poprawnie we dwójkę, to jednak odczucia z partii są ciekawsze jeśli gram w niego w trzyosobowym gronie. Jest wtedy ciekawiej, czuć większą rywalizację.

Ocena Wiktora: 6,5/10

Ocena Kasi: 7/10  

Klimat i tematyka:

Wiktor:

Ulm jest ładny, ma fajną katedrę i średniowieczną tematykę. I to właściwie tyle. W mechanice raczej trudno dostrzec powiązania z klimatem średniowiecznego miasta. Nie widać ich szczególnie w szachownicy, która służy do wyboru akcji, trudno dopisać ją także do toru rzeki. Sytuację ratują trochę karty, które mają w sobie już więcej klimatu – są wśród nich kupcy, jest i budowa katedry. Ocena za klimat może wydawać się ostra, ale porównując ją z tą przydzieloną niedawno Troyes wydaje mi się trafna. Tym bardziej, że od jakiegoś czasu staram się trochę bardziej restrykcyjnie traktować tę kategorię, bo przecież w wielu przypadkach – jak i w tym – brak odczuwalnego klimatu nie ma przełożenia na frajdę z zabawy. Ulm jest bardzo przyjemną grą i ta ocena tego nie zmieni.

Kasia:

Ulm to gra ładna, kolorowa, a do tego zaopatrzona w ciekawą książeczkę opisującą historię miasta. Czy to jednak wystarczy, by móc nazwać ją klimatyczną? Nie do końca. Choć oczywiście doceniam te elementy, to sądzę, że podczas partii nie czuć tu zbytnio atmosfery średniowiecznego, tętniącego życiem miasta. Temat nie ma swego odbicia w mechanice, choć z pewnością również się z nią nie gryzie. Jest miło, ale większy nacisk położono na stronę techniczną gry niż klimatyczne fajerwerki.

Ocena Wiktora: 3/10

Ocena Kasi: 3,5/10 

Podsumowanie:

Wiktor:

Ulm to ładnie wyglądająca i solidnie wykonana planszówka. Trochę do życzenia pozostawia ikonografia na niektórych kafelkach, jednak wszystkie zostały dobrze wyjaśnione w instrukcji. Przystępne zasady łączy z dość krótkimi turami, przez co rozgrywka nie trwa zbyt długo i przebiega bez przestojów. Mechanika zastosowana w tym tytule nie pozwala na zbytnie planowanie i wybieganie w przyszłość – ze względu na szachownicę akcji większość decyzji należy podejmować na bieżąco we własnej turze. Partie we dwoje przebiegają nieco inaczej i rozkręcają się dopiero w okolicach 1/3 rozgrywki, zasady zabawy pozostają jednak takie same. Ulm wypada według mnie lepiej w większym gronie (optymalnie we troje), ale i gra z jednym przeciwnikiem jest przyjemna i ma sens. Niestety, mechanika jest jedynie umownie powiązana z klimatem gry, co trochę ratują tematyczne karty (no i trójwymiarowa katedra).

Kasia:

Ulm ma ciekawą, przyciągającą oko oprawę graficzną, choć klimatu nie ma tu za wiele. Rekompensuje to natomiast oryginalna mechanika oraz płynna, niezbyt długa rozgrywka. Gra ma stosunkowo proste zasady, i premiuje szybkie reagowanie na zmienne warunki na planszy. Jednocześnie skrywa pewną głębię, dzięki czemu nie powinna szybko się znudzić.

Ocena:

Wiktor:

Ulm spełnił pokładane w nim nadzieje. Za ładną okładką idzie ciekawa mechanika wybierania akcji i po prostu sympatyczna rozgrywka. Tytuł może dostarczyć sporo frajdy i wydaje się być dobrym wstępem przed poznaniem bardziej mózgożernych i cięższych tytułów. Śmiało polecam!

Kasia:

O ile trójwymiarowa katedra stojąca na planszy może niektórym wystarczyć, by kupić tę grę, to na szczęście sama rozgrywka też nie powinna nikogo rozczarować. Oczywiście o ile szukacie czegoś lżejszego, niezbyt męczącego, ale jednocześnie niebanalnego. Ulm podoba mi się też dlatego, że stanowi przyjemną rozgrzewkę przed czymś cięższym.

  • Dla kogo?

Dla: średnio zaawansowanych lub ogranych początkujących; fanów miasta Ulm; miłośników ciekawych, ale lżejszych gier euro

Przypomina nam: Orleans

Plusy:

  • ładny wygląd
  • oryginalna mechanika wyboru akcji
  • przyjemna, lekka rozgrywka 
  • brak przestojów [W.], dynamiczne partie
  • bajerancka katedra

Minusy:

  • malutkie ikony na żetonach rund, niektóre wymagają zaglądania do instrukcji

Grę przekazało nam wydawnictwo Sharp Games. Dziękujemy!

http://www.sharpgames.pl/

3 komentarze

  • Anonimowy

    Czemu zrezygnowaliście z podawania oceny ogólnej na końcu? Moim zdaniem ułatwiało to bardzo czytelność jak w sumie odpieracie tytuł.
    Pozdrawiam – Megi

    • Planszówki we dwoje

      Długo nad tym dyskutowaliśmy i doszliśmy do wniosku, że oceny końcowe są niewymierne. Czasami okazywało się, że w dziesięciostopniowej dwie różnie odbierane gry otrzymywały tę samą ocenę. Teraz właściwie rolę takiej głównej oceny pełni ta za rozgrywkę, która odpowiada za mechanikę i frajdę z grania 😉
      – W.

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.