recenzje planszówek,  wszystkie

Karmaka – recenzja

https://planszowkiwedwoje.pl/2016/11/karmaka-recenzja.html

Karmaka! Obok tej ślicznej okładki trudno przejść obojętnie! Gdy więc otrzymaliśmy propozycję zrecenzowania tytułu, decyzja mogła być tylko jedna. Czy ta piękna ilustracja przekłada się jednak na sensowną mechanikę? Czy może autorzy gry powinni obawiać się tego, że dopadnie ich zła karma?

Wiek: 13+

Liczba graczy: 2-4

Czas gry: około 30-60 minut

Wydawca: Hemisphere Games

Tematyka: karma, reinkarnacja

Główna mechanika: zarządzanie ręką

Grę przekazał nam sklep Planszowe.pl.

Wygląd i wykonanie:

Wiktor:

Śliczna okładka to nie wszystko! W pudełku znajduje się równie fajnie zilustrowana plansza oraz karty. Poziom rysunków w Karmace waha się od dobrego do świetnego! To prawdopodobnie najlepiej zilustrowana gra, którą miałem w swoich łapkach w tym roku.

Karmaka dobrze wygląda, ale jest też nieźle wykonana. Przemyślana i praktyczna wypraska pozwala wygodnie przechowywać wszystkie elementy, mieszczą się w niej nawet karty w przylegających koszulkach. No właśnie, karty… Brak ramek sprawia, że przy tasowaniu standardowej grubości kartoników szybko tworzą się na nich lekkie ślady. By tego uniknąć już w połowie pierwszej partii wrzuciliśmy je w koszulki. Po prostu szkoda niszczyć tak ładnie wydaną grę. W pudełku oprócz kart i planszy znajdują się jeszcze meeple graczy oraz żetony. Wszystkie są przyjemne dla oka i dodają trochę zawartości tej niewielkiej karciance. Dodatkowo dorzucono też pomoce dla wszystkich graczy.

Kasia:

Już samo pudełko Karmaki przykuwa uwagę i zachęca do zajrzenia do jego wnętrza. W środku elementów jest dość niewiele, ale są one wizualnie bardzo dopracowane. Piękne artystyczne grafiki sprawiają, że wygląd gry jest bardzo oryginalny, a jednocześnie spójny. Niestety karty już w pierwszej rozgrywce zaczęły zadzierać się na brzegach. Błyskawicznie zadecydowaliśmy więc o ich zakoszulkowaniu, co uważam w tej grze za niezbędne.

Ciekawym pomysłem jest dodanie zminiaturyzowanego odpowiednika planszy, w postaci dwóch kart standardowej wielkości. Dzięki temu całą grę można łatwo „skompresować” i wrzucić do plecaka czy kieszeni.

Ocena Wiktora: 9/10

Ocena Kasi: 9/10

Zasady i instrukcja:

Wiktor:

Celem Karmaki jest transcendencja, czyli osiągnięcie najwyżej pozycji na drabinie reinkarnacji. Wszyscy gracze zaczynają jako żuczki, by w kolejnych wcieleniach stawać się wężami, wilkami, małpami i w końcu istotami uduchowionymi. W swojej turze każdy dobiera (jeśli może) jedną kartę i zagrywa ją na jeden z trzech sposobów:

  • wykłada jako dający punkty uczynek
  • odkłada zakrytą do przyszłego życia
  • wykorzystuje jej zdolność

Jeśli na początku tury ktoś nie ma już kart na ręku ani w talii, to jego żywot się kończy. Sprawdza się wówczas wartość wyłożonych uczynków jednego wybranego koloru. Jeśli jest ona równa lub wyższa widocznej na planszy cenie awansu, to przesuwa się na wyższe pole reinkarnacji, odrzuca wszystkie uczynki i dobiera odłożone na następne życie karty. Gdy jest ich mało, wówczas uzupełnia się je tak, by ręka oraz talia liczyły łącznie sześć kart. W przypadku braku wystarczającej liczby punktów gracz taki nie awansuje, jednak otrzymuje jeden żeton, który w przyszłych reinkarnacjach będzie mógł wykorzystać jako dodatkowy punkt. I to właściwie tyle! Chociaż jest w tym wszystkim jeszcze jedno fajne rozwiązanie, karma, o którym piszę trochę niżej.

Zasady gry są zrozumiałe, jednak jest ona wydana w języku angielskim, którego chociaż podstawowa znajomość przyda się w czasie zabawy. Rundy przebiegają bez większej filozofii, a ewentualne wątpliwości wyjaśnia krótkie FAQ na końcu książeczki z zasadami. Reguły Karmaki przewidują dwa dodatkowe tryby rozgrywki (dwóch na dwóch oraz jeden na dwóch), jednak są one raczej ciekawostką dla spragnionych wyzwań, niż sednem zabawy.

Kasia:

Zasady Karmaki są proste do zapamiętania, nie powinny więc sprawić problemów nawet nowicjuszom. Aby swobodnie poruszać się w grze wystarczy podstawowa znajomość języka angielskiego oraz zapamiętanie kilku łatwych słów kluczowych, które pojawiają się na kartach.

Jedyna niejasność, jaka pojawiała się podczas naszych partii to możliwość zabierania zagranych przez przeciwników kart w rozgrywce trzy- i czteroosobowej. Jest to opisane w instrukcji, choć może sprawiać wrażenie trochę nieintuicyjnego.

Ocena Wiktora: 8,5/10

Ocena Kasi: 7/10 

Rozgrywka:

Wiktor:

Karmaka łączy w sobie trochę losowości, interakcji i strategii. I to w odpowiednich proporcjach! Największy wpływ na rozgrywkę szczęście ma w pierwszej rundzie, kiedy to wszyscy otrzymują losowe karty z talii. W kolejnych na rękę trafiają one już z rezerwy na nowe życie, jedynie gdy jest ich niewiele są uzupełniane. Jasne, czasami w trakcie zabawy dobiera się coś w ciemno, ale właściwie wszystkie karty daje się jakoś sensownie wykorzystać.

Przez całą zabawę graczom towarzyszy negatywna interakcja. Specjalizują się w niej karty czerwone (pozwalające niszczyć uczynki, odrzucać coś z ręki czy talii) oraz niebieskie (kradnące i podglądające inne karty). Jedynie zielone stawiają na spokojny, pokojowy rozwój. Agresywne zagrania zbalansowano ciekawym i tematycznym mechanizmem – karmą. Każdą wymierzoną przeciwko komuś kartę, ofiara ataku może zachować na przyszłe życie. Taka karma! Wredne akcje potrafią więc krążyć tam i z powrotem! Czasami więc atak na innego z graczy nie jest najlepszym wyjściem, bywa też, że mimo obaw jest konieczny do powstrzymania czyjegoś awansu.

Strategii Karmace dodaje też opcja dokładania kart do stosu, z którego korzysta się po odrodzeniu. Niekiedy warto celowo odpuścić zbieranie punktów, by przygotować sobie idealne rozdanie, a przy okazji zgarnąć ułatwiający awans żeton. Muszę przyznać, że na ogół wyścig do transcendencji był wyrównany. W większym gronie niekiedy zwyciężał nawet gracz, któremu wydawało się, że jest zbyt daleko w tyle, by odrobić straty.

Naturalnie widoczny jest tutaj mechanizm bicia najsilniejszego, jednak trwa to zazwyczaj bardzo krótko – po chwili okazuje się bowiem, że już ktoś inny wysuwa się na prowadzenie. Nieźle sprawdza się ograniczenie wprowadzone przy partiach czteroosobowych, polegające na tym, że gracze naprzeciwko siebie nie mogą się atakować. Dzięki niemu każdy musi kontrolować inne dwie osoby. W tym wszystkim nie można też oczywiście zapominać o samodzielnym punktowaniu i planowaniu nowego życia. Jak więc widzicie w Karmace nie brakuje decyzji i strategii.

Ta ładna, niepozorna karcianka nieźle się skaluje, chociaż najwięcej frajdy dawały mi partie we dwoje, o czym niżej. W większym gronie czas jednej rozgrywki rośnie, ale nawet w komplecie zamyka się w okładkowej godzinie.

Kasia:

Karmakę charakteryzuje połączenie kilku znanych mechanik (jak zarządzanie ręką, budowanie zestawów, take that), ale z pewnym haczykiem, który nadaje grze dodatkowej głębi. Pomimo prostoty zasad, sama rozgrywka nie jest na pewno banalna. Każdą kartę można bowiem zagrać na trzy sposoby, trzeba więc przeanalizować, który z nich będzie najbardziej opłacalny. Ze względu na te możliwości, Karmaka jest również bardzo regrywalna, a różne opcje wykorzystywania kart niwelują w pewnym stopniu losowość gry. Ta ostatnia nie jest więc dotkliwa, tym bardziej, że (przynajmniej częściowo) możemy sobie zaplanować czym będziemy dysponować z naszym kolejnym życiu.

Dobrze rozwiązano tutaj także kwestię wyrównywania szans graczy. Jeśli bowiem w danym życiu nie powiedzie nam się (bo np. rywale częściej nas atakowali) to nie dość, że mamy w zanadrzu niezły arsenał kart na następne życie, to również dostajemy pierścień ułatwiający przejście na wyższy poziom drabiny karmicznej. Dzięki temu jeśli ktoś zostanie w tyle, to nie ma poczucia bezsensowności dalszej rozgrywki.

Jeśli chodzi o wady Karmaki, to nie są one duże i do głowy przychodzi mi chyba tylko jedna, warta wspomnienia kwestia. Otóż rozgrywka w większym gronie, szczególnie w cztery osoby staje się trochę mniej dynamiczna, gdyż dłużej trzeba czekać na swoją kolej. Tym samym czas rozgrywki również się wydłuża sięgając (a przy dłużej myślących graczach nawet nieco przekraczając) 60 minut.

Ocena Wiktora: 7,5/10

Ocena Kasi: 8/10

Gra we dwoje:

Wiktor:

Karmaka wydaje mi się karcianką stworzoną pod dwóch graczy, którą sprytnie i sensownie rozszerzono na większą liczbę. Interakcja w partiach we dwoje jest duża, ale mechanika zabierania wymierzonych w nas przez przeciwników kart dobrze ją balansuje. Idealnie we dwoje sprawdza się konieczność poświęcenia całej tury na odrodzenie. Daje to oponentowi możliwość zagrania jednego „bezpiecznego” uczynku. Gdyby nie to, zabawa mogłaby się niekiedy mocno przeciągać. Podobnie jak i w przypadku wariantu wieloosobowego, we dwoje nie odczuwałem zbyt dużego wpływu losowości. Karty pozwalające na manipulowanie talią, przyszłym życiem i ręką oraz te umożliwiające zagrywanie kolejnych dają wystarczającą kontrolę nad rozgrywką.

Karmaka we dwoje to dla mnie coś pomiędzy fillerem, a normalną grą. Dynamiczna, intensywna, trwająca około 30 minut karcianka bez przesadnej losowości.

Kasia:

Wiele gier, a szczególnie niedużych karcianek, ma problem z wariantami dwuosobowymi, które bywają słabsze, mniej intensywne od rozgrywek w dużym gronie. Na szczęście nie dotyczy to Karmaki. Tutaj jest wręcz odwrotnie. Partie rozgrywane we dwójkę są zdecydowanie bardziej dynamiczne, trwają krócej, choć wydaje się, że w ich trakcie dzieje się więcej. Karmaka we dwoje to szybka, angażująca zabawa, w której nie ma ani chwili na nudę. Interakcja skupia się tylko na jednym przeciwniku, więc jest trochę wrednie, ale dzięki temu emocji przy stole nie brakuje.

Krótko mówiąc wariant dwuosobowy zostanie decydowanie moją ulubioną konfiguracją Karmaki.

Ocena Wiktora: 8,5/10

Ocena Kasi: 9/10  

Ocena:

Wiktor:

Karmaka nie tylko wygląda bardzo ładnie, ale też dobrze spisuje się w trakcie rozgrywek. Sensownie działający tryb dla trzech i czterech osób lekko ustępuje pola świetnie sprawdzającym się partiom we dwoje. Z przyjemnością jednak zasiądę do Karmaki w każdym składzie, szczególnie na początku lub pod koniec planszówkowego spotkania. Mimo że nie jest to pozycja wybitna, to zastosowane w niej rozwiązania wyróżniają ją według mnie na tle małych karcianek i nadają jej przyjemnej świeżości. Polecam!

Oprócz samego odradzania się i karmicznego zabierania przeciwnikom zagranych kart, w Karmace nie czuć nielubianych przeze mnie wschodnich klimatów. Dzięki temu nawet pod tym względem jest to tytuł uniwersalny i nienachalny tematycznie.

Kasia:

Karmaka jest dla mnie sporym pozytywnym zaskoczeniem. Obawiałam się, że pod świetnym wyglądem będzie niewiele gry w grze. Mechanicznie jednak wszystko jest tu na swoim miejscu, a całość doprawiono dodatkowo, bardzo dobrze pasującym do zamysłu tematycznego, mechanizmem powracającej karmy.

W dużym gronie bawiłam się przy tej karciance dobrze, choć pełnię swoich możliwości pokazuje ona w partiach dwuosobowych. Jeśli więc jesteście zwolennikami takich rozgrywek, to nie powinniście przejść koło tej gry obojętnie!

  • Dla kogo?

Dla: koneserów artystycznych grafik; grających w parach; poszukujących średniej długości karcianki; niebojących się interakcji i odrobiny losowości; początkujących, średnio zaawansowanych i doświadczonych graczy znających chociaż trochę angielski

Plusy:

  • piękne grafiki
  • proste zasady
  • połączenie znanych mechanik z czymś nowym
  • świetnie działa we dwójkę
  • dobrze łączy losowość, interakcję i strategię

Minusy:

  • szybko zużywające się karty
  • mniej dynamiczna w dużym gronie

Grę przekazał nam sklep Planszowe.pl. Dziękujemy!

https://www.planszowe.pl/

15 komentarzy

  • Unknown

    Poparłem ten projekt kiedy był jeszcze na Kickstarterze i nie żałuję ani trochę. Gra świetna, dynamiczna i wciągająca, a do tego wygląda przepięknie. A wczoraj dokupiłem w Empiku polską wersję, żeby móc pograć ze znajomymi którzy nie znają angielskiego. I muszę przyznać, że spolszczenie wypadło na prawdę dobrze. Różnica w wydaniu jest taka, że wersja Kickstarterowa ma plastikowe wypełnienie, dzięki któremu łatwiej utrzymać ład w pudełku: każdy pionek ma osobną przegrodę, jest też slot na karty i na okrągłe żetony. Dodatkowym atutem jest również dodatkowa, "składana" plansza (nadrukowana na dwóch dodatkowych kartach), dzięki czemu możemy sobie Karmakę schować w kieszeń i zabrać wszędzie bez zabierania pudełka. Natomiast w polskim wydaniu gry plansza jest lepszej jakości, nadrukowana na grubszy kartonie, dzięki czemu wydaje się, nie wiem… stabilniejsza? Tak czy inaczej świetne wydanie bardzo dobrej gry. No i świetna recenzja. Dziękuję bardzo.

  • gnom

    Znalazłam, ekhm, na stronie oficjalnej projektu można grę zamówić. Tylko chyba nie jestem przekonana do jej ceny, 29 funtów to trochę, mam wrażenie, dużo jak na to, co znajdę w środku. Domyślam się, że ładna grafika nabija koszt.

    • Planszówki we dwoje

      Wydaje mi się, że druk był niewielki, stąd koszt. Za 29 funtów można u nas kupić jakąś duża planszówkę, więc przeliczając na zawartość faktycznie wypada to średnio. Możesz poszukać gdzieś z drugiej ręki na forum/grupie na Facebooku :).
      – W.

  • gnom

    Gra widmo. Nie ma. Nigdzie. Nawet echa.
    A, sorry, na BGG z USA bywają jakieś przebłyski. Co z Europą? Aż tak słabo tej grze poszło?

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.