recenzje planszówek,  wszystkie

51. Stan: Master Set – recenzja

https://planszowkiwedwoje.pl/2016/10/51-stan-master-set-recenzja.html

51. Stan: Master Set to postapokaliptyczne
wcielenie znanych i lubianych Osadników: Narodzin Imperium, którzy
byli… przerobionym starym 51. Stanem. Ale nie o historii
wydawniczej Portalu tutaj mowa! Przeczytajcie, czy karcianka
autorstwa Ignacego Trzewiczka to coś ciekawego, czy też zwykły
odgrzewany kotlet z mutanta!

Wiek: 14+

Liczba graczy: 1-4

Czas gry: około 60-90 minut

Wydawca: Portal

Tematyka: postapokalipsa, Neuroshima

Główna mechanika: zarządzenie kartami

Grę 51. Stan: Mater Set przekazała nam księgarnia TaniaKsiazka.pl.

 

Wygląd i wykonanie:

Wiktor:

Pamiętacie kolorowych i słodkich Osadników? 51. Stan znajduje się po przeciwnej stronie barykady! Ilustracje na
kartach nie mają nic wspólnego z cukierkowatymi postaciami z
poprzedniej gry Ignacego. Tutaj jest mrocznie, brutalnie i groźnie,
ale przecież tego można było się spodziewać po
postapokaliptycznych realiach. Sam projekt kart doskonale odnajduje
się w tematyce, a grafiki nie zostają w tyle. Mimo że część z
nich jest dość specyficzna – rozmyta, niczym malowana pędzlem – to
niezaprzeczalnie pasują one do tego klimatu. Na niektórych kartach
można zauważyć trochę słabsze ilustracje, ale fani gatunku nie
powinni być zawiedzeni. Bardzo fajnie prezentują się również
drewienka, których w pudle jest całkiem sporo. Pistoleciki,
kanistry, zębatki, cegły i ludziki są świetne! Na drugim planie
znajdują się zdecydowanie brzydsze żetony, które odstają od
miłych dla oka znaczników i wydają się trochę tandetne.
Grafikowi zabrakło chyba pomysłu lub czasu, a szkoda. Pod kątem
estetyki jest to najsłabszy element gry. Nawet postacie na
planszetkach frakcji wyglądają dużo lepiej, chociaż Kasia na nie
narzekała.

Do jakości wykonania trudno mieć jakieś
zastrzeżenia – elementy 51. Stanu są solidne i dopracowane.
Jakiś drobny błąd, który pojawił się na karcie Radioaktywnej
kolonii został wychwycony przez wydawnictwo, które oferuje
poprawiony kartonik w cenie… 1 grosza. Z jednej strony miło, z
drugiej to tylko kosmetyka, bez znaczenia dla rozgrywki.

51. Stan: Master Set dostaje w tej kategorii
ósemkę, chociaż paskudne żetony dzielnie walczyły, by obniżyć
tę ocenę. Nie ma jednak co się rozdrabniać, zawartość pudła
się obroniła.

Kasia:

Moje pierwsze wrażenie, po zajrzeniu do pudełka
51. Stanu było dość pozytywne, zobaczyłam wiele
różnorodnych komponentów, a więc wydanie gry wydało mi się
bogate. Wycinane drewniane elementy zrobiły na mnie duże wrażenie
pomysłowością i precyzją wykonania. Tym bardziej nieciekawie
prezentują się przy nich żetony. Zwłaszcza te symbolizujące kontakt – są bardzo proste, zrobione bez polotu, co widać w
zestawieniu z wyszukanymi drewienkami.

Także grafiki na kartach są trochę nierówne
jeśli chodzi o ich poziom – niektóre są bardzo szczegółowe i
klimatyczne, a inne nieciekawe i namazane jakby z grubsza. Jeśli
chodzi o rysunki postaci na planszetkach (które same w sobie są
bardzo porządne i przejrzyste) to nie do końca przypadły mi one do
gustu. Mówię tu w szczególności o postaciach kobiecych, które
uważam za zdecydowanie mniej udane i rażące swoją sztucznością.

Wszystko to jest jednak kwestią mojego gustu, a nie
koniecznie jakichś obiektywnych wad, więc lepiej sami spójrzcie na
zdjęcia komponentów i sprawdźcie co o nich sądzicie. Nie ulega
natomiast wątpliwości, że wszystko, co znajduje się w pudle jest
solidne i powinno nam posłużyć przez długi czas.

Ocena Wiktora: 8/10

Ocena Kasi: 7/10

Zasady i instrukcja:

Wiktor:

Mimo że zasady 51. Stanu bazują na tych z
Osadników: Narodzin Imperium, to jednak dorzucono do nich kilka
świeżych rozwiązań, które odróżniają obie gry. Zanim jednak o
tym, pora na króciutki opis zabawy dla osób, które nie znają
żadnego z pierwowzorów.

W grze Ignacego Trzewiczka rywale zajmują się
budową własnego stanu. Wykładając kolejne karty rozwijają swoje
terytoria, by produkować zasoby, ludzi i uruchamiać dające punkty
zwycięstwa akcje. Ruchy wykonywane są naprzemiennie, aż do
spasowania obu graczy, kiedy to odrzuca się niezużyte surowce,
uruchamia nową produkcję, dobiera karty i rozpoczyna kolejną
rundę. W jej trakcie można głównie:

  • budować lokacje

  • podpisywać umowy 

  • plądrować karty
    swoje i przeciwnika

  • korzystać z akcji
    opisanych na kartach

  • wymieniać ludzi na karty i zasoby

Co ciekawe, w przeciwieństwie do Osadników,
budynków nie stawia się za surowce, lecz za żetony kontaktu. Te
służą też do plądrowania i podpisywania umów, a ich wymagana
liczba zależy od dystansu karty, czyli cyfry w jej lewym górnym
rogu. Surowce wykorzystywane są natomiast jedynie do aktywacji
zdolności budynków. W 51. Stanie nie występują też talie
frakcyjne, a wszystkie karty ciągnie się ze wspólnego stosu.
Oprócz tych dwóch sporych różnic, mających też wpływ na samą
rozgrywkę (o czym później), zastosowano tutaj jeszcze kilka
mniejszych rozwiązań, jak np. stałe ceny plądrowania (zależne od
rzędu, w którym leży karta), przebudowa lokacji za pomocą
znaczników cegieł i wprowadzenie kart połączeń. Zmieniono też
warunki końca zabawy – trwa ona do momentu zgromadzenia przez kogoś
25 punktów. Wówczas kończy się aktualnie  trwającą rundę
i sprawdza, kto poradził sobie lepiej.

Podstawowe założenia gry są raczej przystępne i
zostały klarownie opisane w instrukcji. Wydaje mi się jednak, że
zasady Osadników były trochę lepiej wyjaśnione. Książeczka z
regułami spełnia swoją rolę i pozwoli na zabawę nawet
początkującym, ale zabrakło mi w niej podkreślenia kilku rzeczy
(np. dotyczących kart połączeń, akcji z planszetki itp.), przez
co musiałem wertować instrukcję. Paradoksalnie, większe schody
zaczynają się przy osobach doświadczonych i znających poprzednią
karciankę. Działanie niektórych kart nie było dla nas w czasie
zabawy do końca jasne, a instrukcja zawiera szczegółowy opis
raptem pięciu lokacji. Zrozumiałbym, gdyby po prostu zabrakło w
niej miejsca, ale przecież na ostatnich stronach zmieściła się
wielka reklama świata Neuroshimy. Słabo. Tym bardziej, że już w
przypadku Osadników fani mieli sporo pytań o różne interakcje
między lokacjami.

Z jednej strony powinienem oceniać 51. Stan
jako osobny, nowy produkt. Z drugiej jednak wiem, że wydawca ma już
przecież spore doświadczenie na rynku, w tym z podobnymi tytułami
i… nie mogę o tym zapomnieć. Dodatkowo drażni mnie trochę sam
styl instrukcji, która próbuje w niektórych momentach zwracać się
bezpośrednio do czytelnika. Nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby
książeczka była idealna, a tak szukając ważnych informacji
musiałem przedzierać się przez irytujące komentarze. W skrócie –
zawiodłem się.

Dobra, wylałem swoje żale, więc możesz śmiało
brać się za czytanie opisu rozgrywki. Bo przecież UWIELBIASZ go
czytać! (tak, to parafraza tekstów z instrukcji ;))

Kasia:

Zasady 51. Stanu są raczej nieskomplikowane,
a dla osób, które znają Osadników: Narodziny Imperium, są do
opanowania dosłownie w kilka minut. Występuje tu bowiem wiele
niemal identycznych reguł, choć oczywiście są i różnice.
Niezaznajomieni z mechaniką Osadników też nie powinni mieć
większych problemów z opanowaniem reguł, choć zupełnie
początkującym może to zająć dłuższą chwilę i prawdopodobnie
dopiero po kilku partiach będą w pełni swobodnie czuli się w
świecie 51. Stanu.

Dobrze, że na planszetkach zostały wypisane akcje
(choć z nieznanej mi przyczyny nie zaznaczono, że niektóre z nich
są jednorazowe), jednak uważam, że zabrakło jednej zasady, która
bez problemu by się tam zmieściła, a  o której zdarzyło mi
się początkowo zapominać w ferworze gry. Chodzi o zasadę mówiącą,
że po zbudowaniu budynku z wykorzystaniem cegły otrzymuje się
punkt. W polu „cecha” jest akurat kawałek przestrzeni, na
której zmieściłaby się taka przypominajka.

Fajnie, że gra została urozmaicona, poprzez
dodanie do pudełka także dwóch dodatków, które wprowadzają nowe
mechaniki (choć nie robią rewolucji). Dzięki temu zdecydowanie
zwiększa się żywotność 51. Stanu.

Ocena Wiktora: 5,5/10

Ocena Kasi: 7/10 

Rozgrywka:

Wiktor:

Moją główną obawą w przypadku 51. Stanu
była wtórność wobec Osadników. Na szczęście Ignacy Trzewiczek
musiał przewidzieć, że po tytuł sięgną też miłośnicy
starszej gry i poradził sobie z tym całkiem nieźle. Główna
wspomniana wyżej różnica, dotycząca żetonów służących do
budowania, w znaczny sposób zmienia całą zabawę. O ile
pozyskiwanie surowców jest raczej w miarę proste, to by zdobyć
żetony trzeba się trochę namęczyć. Na otrzymanie kilku pozwala
zawsze zdolność fakcji, niestety jest ona jednorazowa – resztę
trzeba załatwić w inny sposób. Opcji jest kilka: produkcja,
plądrowanie, umowy lub akcje, ale wszystkie uzależnione są od
kart. Przez to stany graczy składają się na ogół z kilku czy też
kilkunastu kart, a kolejne często buduje się wyburzając starsze
lokacje.

Gra jest trudniejsza od Osadników, wymaga więcej
kombinowania związanego z zarządzeniem zasobami i żetonami.
Podejmowane decyzje muszą być przemyślane, w innym wypadku
zostaniemy z masą kart na ręku i raptem kilkoma bezużytecznymi
lokacjami na stole. Wszystko to całkiem nieźle oddaje
postapokaliptyczne realia, w których na ogół się nie przelewa i
trzeba brutalnie walczyć o przetrwanie. Niestety, bardziej niż w
Osadnikach odczuwałem tutaj losowość, która momentami była
irytująca. O ile w poprzednim tytule Trzewiczka wiedziałem, czego
mogę się spodziewać po talii frakcyjnej, to w 51. Stanie
sporo zależy od szczęścia. Gdy wśród startowych 6 kart (z
których wybiera się 4) nie trafimy na coś porządnego, to wrażenia
z zabawy mogą ucierpieć. Patrząc na to jednak przez pryzmat tematu
gry można powiedzieć, że taki mamy klimat – toż to pełne
mutantów postapo, a nie cukierkowa cywilizacja.

Warunki zakończenia partii, o czym wspomina niżej
Kasia, zmieniają też cały kształt rozgrywki. Nie chodzi już o
zbudowanie sprawnie działającego silniczka, a raczej punktowanie
przez całą partię. Zanim się w tym połapałem minęły ze dwie
rozgrywki, ale było to też miłą odmianą w porównaniu do
Osadników. W 51. Stanie występuje pewna interakcja – do
której w kilku miejscach zachęca instrukcja – ale nie jest ona aż
tak duża, jak można by się spodziewać. Jedne frakcje zajmują się
plądrowaniem lepiej niż inne, ale dość wysokie koszty takich
akcji skutecznie hamują wrogie zapędy. Jeśli jednak dojdzie już
do ataku na przeciwnika, to nagrody na ogół są zadowalające, gdyż
wiele kart daje aż trzy, a niektóre nawet cztery zasoby.

W 51. Stanie poprawiono też trochę
skalowanie gry. O ile Osadnicy przy trzech lub czterech osobach już
nużyli, to tutaj wszystko działa sprawniej i dynamiczniej. Wpływają
na to między innymi trudniejsze do wyłożenia lokacje i mniejszy
dostęp do zasobów, dzięki czemu tury są po prostu krótsze.

W Master Secie zmieszczono nie tylko 51. Stan, ale też dwa dodatki – Zimę i Nową Erę.
Przyznam, że nie jestem w stanie z pamięci powiedzieć czym się
różnią, bo w czasie zabawy bardzo rzadko zwracałem uwagę na to,
z jakiego pakietu pochodzi dana karta. Wiąże się to też z lekkim
chaosem panującym wśród kart wynikającym z ich różnorodności.
Fajnie, bo szybko nie staną się powtarzalne i nudne, chociaż
niektórzy mogą narzekać na tę losowość i niemożność
zaplanowania strategii.

Kasia:

Każda rozgrywka w 51. Stan jest bardzo
dynamiczna i nie ma tu zbyt dużo czasu na budowanie zaawansowanych
silniczków punktujących. Trzeba na bieżąco łapać punkty gdzie
się da, ponieważ nigdy dokładnie nie wiemy w którym momencie dana
partia się zakończy.

W trakcie rozgrywek raczej nie zdarzało mi się
wkurzać na losowy dociąg kart. Podczas partii przez moje ręce
przewijało się ich na tyle dużo, że zazwyczaj można było coś
sensownego z nich wykrzesać. Zdecydowanie na plus działa tu też
możliwość różnorakiego wykorzystywania lokacji oraz doboru
dodatkowych kart połączeń (które dają znaczniki kontaktu). To
sprawia, że zawsze mamy kilka otwartych dróg, którymi możemy
podążyć, a więc wciąż trzeba dokonywać rozważnych wyborów.

Mimo że w grze pojawia się interakcja, to
oczekiwałabym, że w tytule postapokaliptycznym będzie jej trochę
więcej. Jej poziom zależy też od obranej taktyki oraz wybranych
frakcji (np. mutanci są nieco bardziej bojowi), a więc i
poszczególne rozgrywki różnią się między sobą poziomem
agresji. Sytuację dodatkowo komplikuje jednak fakt, że pomimo
teoretycznej możliwości plądrowania, nie zawsze jest to
ekonomicznie opłacalne. Okazuje się bowiem, że przeciwnik całkiem
sporo zyskuje na tym, że zniszczymy mu budynek, a pozyskanie
odpowiedniej liczby żetonów pozwalających na atak często nie jest
sprawą łatwą.

Obecność różnych frakcji stanowi przyjemne
urozmaicenie, ponieważ każda ma nieco inne zasoby startowe i
przeliczniki przy ich wymianie, jednak nie jest to tak diametralna
różnica w sposobie gry, z jaką mieliśmy do czynienia w
Osadnikach. Wybór konkretnej frakcji w pewien sposób nakierowuje na
określoną taktykę, ale nie determinuje jej.

Gra jest nieco trudniejsza niż Osadnicy, ponieważ
nawet jeśli idzie nam dobrze, to nie ma tu takiego „urodzaju”
jak w Narodzinach Imperium. Nie produkujemy horrendalnych ilości
zasobów, więc musimy bardziej rozważnie planować i gospodarować.
Najtrudniejszą sprawą jest stawianie lokacji, ponieważ niełatwo
jest zdobyć szare żetony kontaktu umożliwiające ich budowanie.
Może to frustrować. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że tak mocno
komplikując sprawę i wprowadzając dwustopniową wymianę zasobów
sprawiono, że zabawa traci trochę swojego uroku i cierpi z powodu
przerost formy nad treścią.

Ocena Wiktora: 7/10

Ocena Kasi: 7/10

Gra we dwoje:

Wiktor:

Podobnie jak i w przypadku Osadników, 51. Stan
najlepiej wypada we dwoje. Gra jest krótsza, łatwiej ogarnąć
działania jednego przeciwnika niż kilku, a zabawa nie traci
praktycznie nic z tego, co oferuje. Więcej chyba napisać się nie
da.

Kasia:

We dwójkę rozgrywka w 51. Stan potrafi być
czasem jeszcze bardziej dynamiczna, zwłaszcza jeśli spotkają się
obeznani z nią przeciwnicy. Niejednokrotnie zdarza się jednak, że
takie partie charakteryzują się mniejszą interakcją, zwłaszcza
kiedy obaj rywale nastawią się na pokojową rozbudowę. Ostatecznie
więc rozgrywka w parze stoi na tym samym, wysokim poziomie co we
trzy osoby. Daje ona bowiem lepszą szansę na obserwowanie tego, co
robią przeciwnicy i np. ocenę kiedy może nastąpić zakończenie
gry.

Ocena Wiktora: 8/10

Ocena Kasi: 7/10  

Klimat i tematyka:

Wiktor:

Zaskoczenie! Klimat w grze przekonał mnie mniej,
niż ten cukierkowy znany z Osadników. Z jednej strony czuć tutaj
minioną apokalipsę, objawiającą się nie tylko w warstwie
wizualnej, ale i mechanicznej, z drugiej jednak trochę trudno było
mi zagłębić się w cały ten świat. Znam Neuroshimę pod postacią
RPG oraz w wersji Hex, lecz w 51. Stanie zabrakło mi
głębszego wprowadzenia fabularnego, jakiegoś obszerniejszego niż
kilka zdań zarysu o co chodzi. No a przecież miejsce w instrukcji
na to było… Przez to frakcje różnią się od siebie jedynie przelicznikami wymiany, niczym innym. Szkoda.

Kasia:

Klimat postapo, jeśli jest podany w ciekawy sposób,
potrafi uprzyjemnić mi czas spędzony przy planszy. Tutaj jednak
atmosferę gry tworzy właściwie tylko otoczka wizualna (karty,
planszetki), ponieważ brak jest chociażby jakiegoś niewielkiego
zarysu historii poszczególnych frakcji i przyczyn ich walki.
Instrukcja nic o tym nie wspomina, na kartach nie ma żadnych
klimatycznych tekstów… Sytuacji nie poprawia też fakt, że mam
świadomość, iż pierwotnie mechanika obecna w tej planszówce
została wykorzystana w całkiem innej otoczce tematycznej. Dobitnie
pokazuje to, że te rozwiązania można by „ubrać” we
właściwie dowolnie wymyślone uniwersum.

Ocena Wiktora: 5/10

Ocena Kasi: 5/10 

Podsumowanie:

Wiktor:

51. Stan Master Set jest porządnie wykonaną
i generalnie ładną grą, z wyjątkiem nijakich żetonów. Zasady
tytułu są przystępne i zrozumiałe, a instrukcja wygląda dość
zachęcająco i czytelnie. Niestety brakuje w niej kilku jasnych
podkreśleń i szczegółowego wyjaśnienia niektórych kart. 

Sama zabawa jest dość przyjemna, a zarządzanie
zasobami wymaga trochę pomyślunku i momentami potrafi stać się
naprawdę wymagające. Mechaniki z Osadników zostały w 51. Stanie lekko zmodyfikowane, na tyle, że gra nie sprawia wrażenia
wtórnej. Skaluje się nieźle, pełnię mocy pokazując jednak wciąż
we dwoje. Szkoda jedynie, że postapokaliptyczny klimat nie został
okraszony jakąś tematyczną wstawką w instrukcji.

Kasia:

Pomimo kilku moich zarzutów uważam, że
mechanicznie 51. Stan działa dobrze, a przy tym jest dobrze
wykonany. Plus za dość proste zasady i dużą regrywalność oraz
niezbyt nachalną losowość. Żałuję jednak, że nie wykorzystano
w grze pełni potencjału, jaki daje interakcja. Zwłaszcza tematyka
powinna skłaniać do poświęcenia większej uwagi temu zagadnieniu.
Jeśli chodzi o klimat, to podczas gry czułam go niewiele i
zdecydowanie bardziej skupiałam się na kombinowaniu nad
możliwościami jakie dają karty, niż na fabule.

Ocena:

Wiktor:

51. Stan jest grą dobrą, jednak zabrakło
mi w niej tego czegoś, co przyciągnęłoby mnie do stołu na długie
godziny – ten efekt WOW przypadł już wcześniej Osadnikom. Może
gdyby Master Set wpadł w moje ręce wcześniej niż
cukierkowe imperia z różowymi ludkami, sprawy potoczyłyby się
inaczej. Nowa karcianka Ignacego Trzewiczka jest więc fajną,
bardziej wymagającą niż Osadnicy i zdecydowanie inną wizualnie
pozycją. Czy lepszą? Trudno powiedzieć. Jeśli jednak, Drogi
Czytelniku, nie przekonują Cię urocze grafiki z wcześniejszej
karcianki, a wolne weekendy spędzasz biegając po lasach w masce
gazowej, to chyba dobrze trafiłeś.

Kasia:

51. Stan jest fajną grą, przy której
przyjemnie spędzałam czas. Jeśli jednak miałabym zdecydować czy
wolę grać w Osadników czy właśnie w Master Set (a sądzę,
że posiadanie w kolekcji obu gier nie ma większego sensu, gdyż są
zbyt podobne), to wybrałabym jednak Narodziny Imperium. 51. Stan
przemówi na pewno bardziej do fanów uniwersum w jakim go osadzono
oraz ogólnie do miłośników stylistyki postapo.

  • Dla kogo?

Dla: średnio zaawansowanych i doświadczonych graczy;
fanów postapokalipsy; wiernych fanów Trzewika; zakochanych w
mechanice Osadników; szukających czegoś trochę trudniejszego w
prowadzeniu niż Osadnicy

Plusy:

    • regrywalna (2 dodatki w pudełku)

    • fajnie działa na 2 graczy

    • daje radę też w większym gronie

    • porządne wykonanie

    • dynamiczna rozgrywka

    • trochę trudniejsza i bardziej wymagająca niż Osadnicy

      Minusy:

        • zbyt mało interakcji

        • brzydkie żetony kontaktu i
          nabojów

        • zmarnowane na reklamę miejsce w
          instrukcji [W.] 

        • brak niektórych informacji na planszetce [K.]

          Grę przekazała nam księgarnia TaniaKsiazka.pl. Dziękujemy!

          51. Stan: Mater Set i inne gry planszowe znajdziecie na stronie TaniaKsiazka.pl

          http://www.taniaksiazka.pl/

          11 komentarzy

          • Anonimowy

            Hm…jest jakaś szansa na tekst porównujący ten tytuł z Osadnikami? Uwielbiam gry planszowe, ale też nie mogę sobie pozwolić na kupno wszystkich. Wiadomo. Byłoby super gdybym wiedziała , który tytuł wobec tego warty jest mojej większej uwagi 😀 . Miło byłoby gdybyście pomogli. Pozdrawiam Megi

            • Planszówki we dwoje

              Raczej nie ma na to szansy 😛
              To dwie gry bazujące na tej samej mechanice, wg mnie Osadnicy są lepsi. 51. Stan jest trochę trudniejszy (ze względu na wprowadzenie dystansu, nowego zasobu), ale też mniej satysfakcjonujący. Jeśli nie znasz żadnej z nich, to najpierw sięgnąłbym po Osadników 🙂
              – W.

            • Anonimowy

              Jeszcze tylko takie małe pytanie:P Osadnicy zostali wydani po angielsku? Jeśli tak wiecie moze pod jakim tytułem ich szukać? Z góry dziękuję

            • Anonimowy

              Pisząc, ze ta gra jest bardziej wymagająca trochę mnie jednak zachęcacie. Nie wiem jak ocenić swój poziom zaawansowania :), uwielbiam grać w 7 cudów świata pojedynek (on u nas pojawia się najczęściej) . Grałam już w różne gry, ale jeszcze za specjalistę się nie uważam. Wiec właśnie nie wiem czy 51 stan po prostu nie byłby za trudny. Z drugiej strony klimat wydaje się również wciągający. Och jak zdecydować, kiedy tych gier jest tak dużo i są świetne :P. Trzeba sprzedać nerkę. Dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam jako już stała fanka 😛
              Megi

            • Planszówki we dwoje

              Tak jest, wspomniałem o tym nawet we wstępie do tekstu. Ale nowy 51. Stan bazuje już na Osadnikach, którzy okazali się chyba większym sukcesem Portalu i zostali przetłumaczeni na całą masę języków 🙂 No i na pudełku nowej 51. jest informacja o tym, że gra korzysta z rozwiązań z Osadników.
              – W.

          • Anonimowy

            Recenzja ogólnie fajna tylko ta reklama jako minus…nie sądzicie że to taka pierdół? Grę mam i jestem o niej uzależniony. Pomocy �� 🙁

            • Planszówki we dwoje

              Normalnie bym nie zwrócił na to uwagi (nawet lubię reklamy innych produktów w instrukcjach), ale wkurzyła mnie, bo zamiast niej wydawca mógł wytłumaczyć więcej kart. A tak musiałem grzebać w sieci i na BGG 😛

              My byliśmy przez dług czas uzależnieni od Osadników: Narodzin Imperium, ale Atlantydzi okazali się szybkim detoksem. Chociaż na takie uzależnienie nie ma co narzekać, fajnie mieć ten jeden ulubiony tytuł 😀
              – W.

          Skomentuj

          Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

          Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.